Kiddo

Kiddo
w drodze....

wtorek, 4 listopada 2014

2014 - podsumowanie sezonu



4 Listopada, pogoda marna więc najwyższa pora na jakieś podsumowanie sezonu.
Po pierwsze to za każdym razem gdy wybieram się w drogę to żałuję, że tak póżno się zabrałem za jeżdżenie motocyklem....Jedna duża wyprawa, dwa kilkudniowe wypady i z dziesięć jednodniowych. W sumie prawie 9000km więc chyba nie tak żle ale tych jednodniowych wypadów jakoś mało... Niestety pogoda w tym roku nie dopisała i chociaż pierwsze kilometry zaliczyłem już w Styczniu to nastepna wycieczka była dopiero w Maju. No i lato było mocno deszczowe....i last but not least : trzeba jakieś pieniądze zarabiać więc nie zawsze jest czas.

środa, 15 października 2014

Odwiedziny u kózki

Jak do tej pory, Pażdziernik jest całkiem ładny. Ciepło i dużo słońca. Niestety, jak do tej pory miałem tylko jeden dzień wolny no i oczywiście musiało padać..  zdążyłem sie już przyzwyczaić. Po co mnie prognoza pogody, popatrzę w plan zajęć i już wiem kiedy bedzie padać. No i tu wielka sensacja, mam wolny dzięń i będzie świecić slońce plus ponad 20 stopni. Trzeba by się gdzieś wybrać bo to już zapewne ostatnia okazja w tym sezonie. Jasne, że można i przy 5 stopniach wycieczki robić ale ja jestem jedynak, w cieplarnianych warunkach wychowany i nie lubię jak mi zimno. Można by się ciepło ubrać...e...nie, to jednak nie moja bajka.

wtorek, 30 września 2014

Alsace redux - powrót


Pogoda w zapowiedziach nie była rewelacyjna. Pochmurno i deszczowo. Mało się tym przejmuję bo raz ,że po letnich  przygodach we Francji jestem zaopatrzony w heavy duty przeciwdeszczówki a poza tym i tak jadę do domu a Schwarzwald w deszczu nabiera dodatkowego uroku.

Alsace redux - dzień trzeci


Najwyższa pora zobaczyć co się dzieje za górką. Dzisiaj droga znów będzie prowadzić przez Col de la Schlucht ale tym razem nie będę skręcał ani w prawo ani w lewo tylko pojadę prosto. Miesiąc temu, w drodze do Wielkiego Balona widziałem w dole jeziora. Trzeba się bliżej sprawie przyjżeć.

Alsace redux - dzień drugi


Dzisiaj w planie szwędanie się po Wogezach. Jakieś przełęcze trzeba pozaliczać a potem dla odmiany może jakieś zamki...Dzień zaczynam oczywiście od bagietki z serem i szynką a wszystko krojone Opinelem...Jeszcze tylko mała kawa i ruszam. Pierwszy postój zaraz za rogiem : Turckheim.

Alsace redux - dzień pierwszy


Już na początku Sierpnia zaklepałem sobie wolne ostatnie cztery dni Września. Plan był gotowy : Alzacja redux. Pogoda była paskudna przez cały miesiac więc nastrój raczej marny...codziennie sprawdzałem prognozę pogody dla Colmar i w końcu wielka radość : od Soboty 27.09 - do 30.09 słońce i 24 stopnie. Od razu przestałem sprawdzać prognozę pogody...To było w Poniedziałek...a we Wtorek zameldował się ząb. Miałem cichą nadzieję, że go przetrzymam jednak ząb wygrał...

niedziela, 24 sierpnia 2014

Coda - Dzień czwarty

Czas szybko minął, pora wracać do domu. Wstaję o ósmej w końcu nie ma pośpiechu to tylko jakieś 280 kilometrów. Planuję wracać inną drogą niż przyjechałem. Po francuskiej stronie wzdłuż Renu i dalej przez Lahr, Biberach , Zell i Bad Peterstal czyli ostatnia trasa jaka pozostała mi do zbadania w środkowym Schwarzwaldzie. Właśnie jem śniadanie gdy dzwoni telefon. Nie ten co zwykle. Numer polski , nieznany więc czuję, że nic dobrego... No i miałem rację ...złe wiadomości.

Coda - Dzień trzeci

Ponieważ dzień wcześniej więcej spacerowałem niż jeżdziłem dzisiaj dla urozmaicenia więcej jazdy. Dzisiejsza trasa to sławna droga Route des Cretes prowadząca do Wielkiego Balona czyli Le Grand Ballon , najwyższej góry w Wogezach. Sama route des Cretes ma 89 kilometrów z czego większość powyżej 950 metrów. Najwyższy punkt to Col du Grand Ballon 1343 m. Pierwotnie droga zaopatrzenia dla wojsk francuskich podczas pierwszej wojny światowej i nie łączy ze sobą właściwie żadnych miejscowości.

Coda - Dzień drugi

Na śniadanie obowiązkowa bagietka z serem i suszonym salami, którego jest chyba tyle rodzajów co sera . Do tego znakomity sok z mango. Potem jeszcze tylko kawa i można ruszać w drogę. Cel główny na dzisiaj to zamek Haut - Koenigsbourg ale po drodze jest zaplanowane kilka przystanków.

Coda - Dzień pierwszy

Zapewne to znacie.... budzicie się z pięknego snu i próbujecie szybko zasnąć aby jeszcze na chwilę do niego wrócić. Czasami się to nawet udaje...Moja samodzielna wyprawa do Francji tego lata , pierwsza tak daleko, to był właśnie taki sen. Trzy tygodnie minęły nie wiadomo kiedy. No więc trzeba spróbować wrócić do tego snu. Zaklepałem cztery dni wolne i mając nadzieję, że pogoda dopisze ruszam ponownie do Francji. Tym razem Alzacja i Góry Wogezu. Zarezerwowałem na trzy noce hotel w Colmar gdzie bedzie główna baza .

piątek, 8 sierpnia 2014

Ósemka

...Znów się tak miło złożyło, że mam wolne i nie pada a nawet świeci słońce...Oczywiście trzeba wykorzystać. Zrywam się zatem bladym świtem tzn. o 07.00. Szybkie śniadanie, kawa i już przed dziewiątą jestem w drodze. Jeszcze tylko zatankować i można rozpocząć kolejną wycieczkę. Niestety czuć, że to już nie lato...Co prawda, jeszcze nie jesień ale powietrze już inne...

sobota, 2 sierpnia 2014

Zapory wodne


Od kiedy wróciłem z Francji, a to już prawie trzy tygodnie, bez przerwy leje...Dzisiaj też ma padać ale dopiero po południu więc trzeba coś uratować z wolnego dnia. Plan już jest od poprzedniej wycieczki. Zapory wodne : Kleine Kinzig, który ostatnio przegapiłem i Nagoldtalsperre.

czwartek, 24 lipca 2014

Bez planu


Właściwie miałem jechać nad Titisee. Dwa dni wolne , można by się było przejechać...200Km w jedną 200Km w drugą...nocleg na kempingu...Brzmiało zachęcająco zwłaszcza, że pogoda też dopisała ale jak przyszło co do czego to jakoś nie miałem ochoty  na dwa dni poza domem...Trzeba się trochę nacieszyć wolnym, najlepiej  robiąc to co najbardziej lubię i najlepiej potrafię czyli nic.

czwartek, 17 lipca 2014

Schwarzwaldhochstrasse


Plan juz był od poprzedniej wycieczki : Schwarzwaldhochstrasse. Ostatnim razem przejechałem nią tylko 20 km jako, że była Niedziela a w wolne dni na tej drodze jest  wysyp ścigaczy. No i jak to ścigacze...grzeja bez opamiętania a skutek jest taki , że całe odcinki są zamknięte dla motocykli. No i gdzie ja tam z moją Kiddo. Tylko drogę blokuję więc nie było co chłopakom psuć zabawy. Dzisiaj Czwartek więc powinno byc spokojnie. Po czterech tygodniach urlopu musiałem dwa dni pracować...DWA DNI !!! No ale na szczęście dziś mam wolne więc trzeba się ruszyć, żeby choć trochę uratować z urlopowego nastroju. 

środa, 9 lipca 2014

Faza III - Pays de la Loire 2


Następnego dnia ruszam do Chambord obejrzeć to chyba najbardziej znane i rozpoznawalne Chateau. Chateau de Chambord jest największe nad Loarą 440 pokoi, 282 kominki. Mieszkał w nim też przez osiem lat Stanisław Leszczyński. W końcu opuścił jednak to miejsce  bez żalu....Chambord latem jest pełne komarów a zimą jest w nim zimno.Jednak architektura tego miejsca jest fascynująca. Oczywiście w środku jest sala projekcyjna w której  można obejrzeć film na ten temat.

Faza III - Pays de la Loire - 1



Jak postanowiłem poprzedniego wieczoru, opuszczam St.Malo. Żal się rozstawać z Bretanią no ale się jeszcze na pewno zobaczymy. Droga do Rennes bez większych przygód. Przelatuję obwodnicą nie mając ochoty na pchanie się do dużego miasta. Za Rennes znów RN na której jestem zupełnie sam.  Przez pewien czas, będzie z 15 minut nikogo wogóle. Ani w jedną ani w drugą. Przypomina mi się ów pusty kemping. Tu też jakoś tak dziwnie....Miło, że specjalnie dla mnie taka drogę wybudowali. W którymś momencie coś takiego :


Faza II - Bretania - Cotes-d'Armor




.


Opuszczam bez żalu mój 30Euro kemping i ruszam w strone Plougrescant. Wybrzeże Granitowej Róży - Cote de Granit Rose - czyż to nie ładna nazwa ? Po drodze zatrzymuje się przy pomniku poświęconym poległym lotnikom amerykańskim.



wtorek, 8 lipca 2014

Faza II - Bretania - Finistere


Nie bylo jej tak naprawdę w pierwotnym planie ale kiedy koleżanka poprosiła mnie o zamianę terminu urlopu i nagle się okazało , że mam cztery tygodnie wolnego została włączona do programu wycieczki. Zawsze chciałem zobaczyć Mont Saint Michel....Pogoda już nie taka jak przez ostatnie trzy dni ale nadal lato. W miare sprawnie wydostaje się z La Rochelle na Route National w kierunku Nantes i dalej przez Vannes do Auray gdzie robie pierwszy postój. Kręcę się troche po miasteczku a potem schodzę Rue du Chateau


do La Rochelle

D - Day. Zrywam się w środku nocy – 06.30. Jem sniadanie , kumpel zza ściany był tak miły, że wstał aby wypić ze mną pożegnalna kawę i w drogę. Na początku ruch niewielki no ale święto i 8 rano...Przelot przez Schwarzwald jak zwykle super 



środa, 18 czerwca 2014

D – Day minus One




Kiedy rok temu , w wieku 51 lat zrobiłem prawo jazdy na motor, jak każdy neofita zaraz zacząłem planować  ’’konkretną’’  wyprawę. Miała być Barcelona ale ponieważ byłem tam już wiele razy mój kolega , wielki frankofil, zaproponował abym pojechał do La Rochelle. Pooglądałem zdjęcia tego miasta  w internecie i spodobało mi się więc stanęło na Francji. W drodze powrotnej bedę mógł zaliczyć zamki nad Loarą. Póżniej się jeszcze okazało, że mam nie dwa a  cztery tygodnie urlopu więc doszła do tego Bretania jako, że zawsze chciałem zobaczyć Mt.Saint Michel. No a jak się jeszcze dowiedziałem , że w Saumur jest największe muzeum czołgów , plan był gotowy. Tak to - mniej więcej -  wygląda : 





niedziela, 25 maja 2014

Hohloh i Baden - Baden

Trzy dni wolnego z czego dwa padało....nawet niezła średnia....Obudziłem się jak zwykle około 10. Słońce świeci, chmur nie ma, trzeba skorzystać. Tylko jakoś pomysłu nie ma gdzie by się tu wybrać. Przy kawie przeglądam mapę i już wiem. Hohloh, wieża widokowa w Schwarzwald. Siodłam więc mojego "Super Bobika" i jadę do garażu po "Kiddo" . Bez pośpiechu , dzisiaj jazda ma być rekreacyjna, o 11 ruszam w drogę. Na początek program obowiązkowy tzn. Herrenberg, Nagold i Altensteig.                                                                          



poniedziałek, 19 maja 2014

Czarny Las, wodospady i Droga Zegarów



Nareszcie po sześciu dniach wszelkich możliwych DLY , CXX i AOG mam w jeden dzień wolny.Co więcej po dwóch tygodniach wiatru,deszczu i zimna, pogoda ma być wreszcie jak przystało na Maj. Co prawda prognozy różnią się od siebie, w zależności od tego gdzie sprawdzam ale wszyscy są przynajmniej zgodni co do tego, że nie będzie padać. Ładna pogoda połączona z wolnym dniem to rzadkość wiec trzeba koniecznie skorzystać z okazji i ruszyć w drogę. No i już na samym początku niesamowity sukces. Udaje mi się wstać o 07.00. Biorac pod uwagę, że normalnie wstaję około 10.30 - 11.00 to prawie środek nocy. Aż się poklepałem po plecach. Kawa,prysznic coś na ząb i ruszam do garażu po Kiddo. W garażu zdejmuję polarek ,( który założyłem nie wiem po co- tak na wszelki wypadek ) bo chociaż jest dosyć wcześnie to Słońce już mocno grzeje. Potem jeszcze tylko zatankować i o 08.50 jestem już w drodze, nadal bardzo dumny z siebie. Zaraz za pierwszą górką : Waldenbuch. Nazwa nikomu nic nie mówi ale czekoladę "Ritter Sport" wszyscy znają a tu właśnie mieści się wytwórnia i małe muzeum.
Mijam Herrenberg no i już
jest fajnie.


sobota, 10 maja 2014

Bobik i Kiddo

Jakoś nigdy nie widziałem specjalnego uzasadnienia dla motocykla. Ani to wygodne ani praktyczne.W samochodzie sucho,ciepło,muzykę można puścić....a jak gdzies dalej to samolot.Tak się jednak złożyło,że z Berlina przeniosłem się do Stuttgartu a tu do pracy mam za blisko na samochód ale znow nie aż tak aby iść na piechotę. Przez rok walczyłem z autobusem aż w końcu uległem wpływowi kolegi i tak pojawił się Bobik .