Kiddo

Kiddo
w drodze....

niedziela, 25 maja 2014

Hohloh i Baden - Baden

Trzy dni wolnego z czego dwa padało....nawet niezła średnia....Obudziłem się jak zwykle około 10. Słońce świeci, chmur nie ma, trzeba skorzystać. Tylko jakoś pomysłu nie ma gdzie by się tu wybrać. Przy kawie przeglądam mapę i już wiem. Hohloh, wieża widokowa w Schwarzwald. Siodłam więc mojego "Super Bobika" i jadę do garażu po "Kiddo" . Bez pośpiechu , dzisiaj jazda ma być rekreacyjna, o 11 ruszam w drogę. Na początek program obowiązkowy tzn. Herrenberg, Nagold i Altensteig.                                                                          



poniedziałek, 19 maja 2014

Czarny Las, wodospady i Droga Zegarów



Nareszcie po sześciu dniach wszelkich możliwych DLY , CXX i AOG mam w jeden dzień wolny.Co więcej po dwóch tygodniach wiatru,deszczu i zimna, pogoda ma być wreszcie jak przystało na Maj. Co prawda prognozy różnią się od siebie, w zależności od tego gdzie sprawdzam ale wszyscy są przynajmniej zgodni co do tego, że nie będzie padać. Ładna pogoda połączona z wolnym dniem to rzadkość wiec trzeba koniecznie skorzystać z okazji i ruszyć w drogę. No i już na samym początku niesamowity sukces. Udaje mi się wstać o 07.00. Biorac pod uwagę, że normalnie wstaję około 10.30 - 11.00 to prawie środek nocy. Aż się poklepałem po plecach. Kawa,prysznic coś na ząb i ruszam do garażu po Kiddo. W garażu zdejmuję polarek ,( który założyłem nie wiem po co- tak na wszelki wypadek ) bo chociaż jest dosyć wcześnie to Słońce już mocno grzeje. Potem jeszcze tylko zatankować i o 08.50 jestem już w drodze, nadal bardzo dumny z siebie. Zaraz za pierwszą górką : Waldenbuch. Nazwa nikomu nic nie mówi ale czekoladę "Ritter Sport" wszyscy znają a tu właśnie mieści się wytwórnia i małe muzeum.
Mijam Herrenberg no i już
jest fajnie.


sobota, 10 maja 2014

Bobik i Kiddo

Jakoś nigdy nie widziałem specjalnego uzasadnienia dla motocykla. Ani to wygodne ani praktyczne.W samochodzie sucho,ciepło,muzykę można puścić....a jak gdzies dalej to samolot.Tak się jednak złożyło,że z Berlina przeniosłem się do Stuttgartu a tu do pracy mam za blisko na samochód ale znow nie aż tak aby iść na piechotę. Przez rok walczyłem z autobusem aż w końcu uległem wpływowi kolegi i tak pojawił się Bobik .