Kiddo

Kiddo
w drodze....

środa, 27 lipca 2016

Colmar inaczej

Jak to jednak trzeba uważać co się mówi a zwłaszcza co się obiecuje...i komu. Czasem coś się palnie ale w domyśle powinno być dla obiecanego jasne, że to tylko taki zwrot grzecznościowy i powinien mieć na tyle rozsądku aby się na taką obietnicę nie powoływać. Każdy facet to rozumie. Tylko nie kobieta...I ja to w moim wieku, po dwóch rozwodach, Myszkach, Kózkach i innych Rudych F-kach doskonale wiem. Tyle, że stary jestem i zapominam....No ale od początku. Mam koleżankę w pracy, Hatem, która ktoregoś razu gdy pokazywałem zdjęcia z moich wycieczek zadeklarowała chęć uczestnictwa. Był już koniec Pazdziernika,właściwie po sezonie, więc coś tam o przyszłym roku wspomniałem. Ponieważ pracujemy razem na popołudniowo - wieczornych zmianach, właściwie nigdy się nie zdarza abyśmy mieli razem wolne myślałem, że sprawa umrze śmiercią naturalną..Nadszedł kolejny sezon i zostałem pociągnięty za tzw. konsekwencje. Zrobiliśmy całodzienną wycieczkę po Schwarzwaldzie i było całkiem fajnie, zwłaszcza, że wydawało się, że temat został zamknięty...No ale dziewczynie się spodobało i ponownie wyraziła chęć uczestnictwa tyle, że tym razem może jakaś dłuższa wycieczka. Na przykład Colmar. Jasne nie ma sprawy. W tym roku już nie damy rady bo plan zajęć nie pozwala ale w przyszłym roku to na pewno uda nam się tak wykombinować abyśmy mieli oboje razem dwa wolne dni. Znowu miałem nadzieję, że sprawa zostanie zapomniana. Tymczasem zaczął się nowy sezon i znów zostałem pociągnięty za konsekwencje....

czwartek, 21 lipca 2016

Trzy klasztory

Czerwiec nie rozpieszczał za to teraz temperatury jak w Hiszpanii. Ponieważ ostatnie pięć dni w pracy zupełnie mnie wykończyło postanawiam wykorzystać mój wolny dzień i uciec od tego całego chaosu. Mam co prawda co robić w domu ale jak wiadomo, robota nie zając, nie ucieknie. Jakieś prania, sprzątania, prasowanie.... Poza tym na jutro zapowiadają najgorętszy dzień lata - 38 stopni więc jedyna ucieczka przed tym upałem  to wybrać się do Schwarzwaldu bo tam jest zawsze jednak trochę chłodniej. We Wtorek wieczorem, po pracy jadę do garażu po moją Kiddo, żeby na drugi dzień nie tracić czasu. Następnego dnia zrywam się o siódmej rano, kawa jakieś drobne śniadanko i o dziewiątej jestem już w drodze.

sobota, 16 lipca 2016

Ostatni dzień

Już o ósmej rano żegnam się z kolesiem prowadzącym kemping. Do przyszłego roku. Oboje mamy nadzieję, że kemping jednak nie zostanie zlikwidowany. Drogę do domu zaplanowałem trochę dookoła. Postanowiłem przejechać przez Wogezy, zahaczyć o Colmar, przeprawić się promem przez Ren i dalej przez Schwarzwald do domu. Zgrabnie omijam wiecznie zakorkowane Besancon i przez  Baume-les-Dames, Lure i Col de la Schlucht



docieram do Colmar.

Jura francuska

Śmiałem się wieczorem z moich Szwajcarów, że tu takie tropikalne temperatury a oni do Portugalii jadą. Tam już zupełnie nie będzie szło wytrzymać. Rano żałowałem, że sam do Portugalii nie jadę. W nocy zrobiło się potwornie zimno. Moj letni spiwór nie dał już rady. Obudziłem się z tego zimna ale nie chciało mi się ubierać więc się tylko kurtką nakryłem i jakoś przespałem resztę nocy. Przy porannej kawie razem narzekamy na tą przykrą niespodzinkę jaką nam natura sprawiła. Potem ja zwijam majdan a oni chcą jeszcze do miasta skoczyć więc się żegnamy i na do widzenia Heidi wręcza mi kartkę z ich adresem i serdecznie zaprasza w odwiedziny gdybym był w okolicy. No w tym roku to już raczej nie dam rady...Tak więc znów każdy w swoją stronę, oni do Portugalii a ja powoli w stronę domu. Chcę się jednak zatrzymać, tym razem na dłużej, w Quingey i zbadać dokładniej Jurę a właściwie jej francuską część. Zawsze tylko przejeżdżam przez nią więc pora dokładniej zapoznać się z tematem.

czwartek, 14 lipca 2016

Willys i dziewczyna

Możecie być pewni, że w każdym francuskim miasteczku znajdziecie dwie rzeczy. Pomnik mieszkańców poległych na frontach I i II Wojny Światowej i Office de Tourisme. W Langeac nie jest inaczej. Jedyny problem, to to, że ludzie pracujący w tych punktach informacji turystycznej strasznie sobie biora do serca to co robią. Jest to bardzo fajne pod warunkiem, że to Ty jesteś obsługiwany a nie jak czekasz na swoją kolej...Po dłuższej chwili oczekiwania pobieram mapke okolicy z karmnika plus parę prospektów i ruszam w drogę. Mapka a właściwie mapa okazuje się rewelacyjna. Z jednej strony taka pseudo topograficzna z zaznaczonymi co bardziej malowniczymi trasami i miejscami wartymi zobaczenia a z drugiej niezła mapa drogowa regionu. Zawsze jestem pod wrażeniem jak to wszystko jest we Francji zorganizowane.Tak uzbrojony ruszam sprawdzić czy trasa polecona mi poprzedniego wieczoru przez Francuza na dobitej AT jest warta zobaczenia. Chociaż...wszystko jest warte zobaczenia.

La Vallee du Lot

Następnym regionem Francji, który mam zamiar zbadać podczas tegorocznej wyprawy to dolina rzeki Lot. Żeby wszystko zobaczyć i zwiedzić trzeba by było poświęcić jej osobną wyprawę więc tym razem tylko część. Od Cahors do Espalion. Nawet na tym odcinku trudno wszystko zobaczyć i zwiedzić. Opuszczam więc paskudny ale gościnny Florac i ruszam w drogę.


Cevennes część 2

Na dzisiaj mam w planie odwiedzenie La Couvertoirade.To miasteczko, zamieszkane obecnie przez około 200 osób, należało do Templariuszy i jest jednym wielkim zabytkiem. Oczywiście należy do Związku Najpiękniejszych Wiosek Francji, Plus Beaux Villages de France. Potem się zobaczy gdzie droga poprowadzi. Na początek oczywiście przez góry.



środa, 13 lipca 2016

Cevennes część 1

W zeszłym roku przez Florac jedynie przejeżdżałem zatrzymując się tylko na szybką kawę. Teraz mam okazje i czas bliżej się przyjrzeć tematowi. Florac jest pięknie położone w samym sercu Cevennes i właściwie powinno być perłą regionu i magnesem dla turystów. Powinno...Miejscowi dzielą sie najwyrazniej na dwie grupy. Pierwsza to jacyś pseudo hippies, obowiązkowo w jezuskach, pachnący Patchouli i konsumujący zdrowe kanapki w barze ze zdrową szamką. Druga to lumpenproletariat i tradycyjna menelnia. Ponieważ nie trawię ludzi w jezuskach spożywających  zdrową żywność wyszukuję sobie bar dla normalnych i w nim bedę rezydentem przez najbliższe cztery wieczory. Co jest fajne we Francji to to , że właśnie w takich barach Chez Alex, Chez Christine itd. zawsze dają najlepszą szamkę i tanio. Jeżeli będziecie się kiedyś włóczyć po Francji to omijajcie wszelkie restauracje a poszukajcie takiego Chez.... dla miejscowych. No i po trzech wieczorach i kilkunastu Pastis traktują mnie jak swojego tak, że nawet szef mi drinka stawia.

Z Die do Florac

Opuszczam Die i Vercors. Jak już wspomniałem trochę żałuję, że nie zostałem o dzień dłużej. Tyle jeszcze zostało do zobaczenia. Z drugiej strony...Jadąc w zeszłym roku z Prowansji do Perigord przejechałem przez Cevennes i tak mi się tam spodobało, że postanowiłem dokładniej zbadać temat i w tym roku jest to mój głowny cel. Może z Vercors będzie podobnie.  Niestety nie można zobaczyć wszystkiego a we Francji za każdym zakrętem czekają albo wspaniałe widoki i zabytki albo malownicze miasteczka i wioski.

Vercors

Jakoś pogoda w tym roku nie rozpieszcza...Ani jednej wycieczki nie zrobiłem od mojego powrotu z ITT a to już miesiąc minął. Ciągle deszcz, burze i oczywiście raczej mało tropikalne temperatury. No właśnie, burze. Wyjątkowo silne, pioruny i tornada a to w mojej branży oznacza tylko problemy. Po miesiącu takiej zabawy mam już serdecznie dosyć. Chyba najwyższa pora zmienić pracę chociaż wygląda na to, że za rok i tak bedę bezrobotny...racjonalizacja.Wielka strata to nie będzie. To i tak już nie ta sama firma. Mam nadzieję, że nas przynajmniej na początku lata zwolnią. Zrobię sobie dłuższe wakacje a potem będę się martwił co dalej. Wreszcie nadchodzi długo oczekiwana, wielkopomna chwila : urlop. Zaczynam od wizyty w Gdańsku. Trzeba się z dziećmi zobaczyć, sprawdzić jak tam sobie maluchy radzą. No i Mamę odwiedzić. Po tygodniu, w Sobotę, wracam do Stuttgartu. Mogę się pakować i następnego dnia ruszać po nowe przygody.