Kiddo

Kiddo
w drodze....

niedziela, 25 września 2016

Grubasek i Kózka po raz drugi czyli Prowansja revisited albo wyprawa po drób. Część 3

Kura nadal pozostaje w centrum zainteresowania. Dochodzimy z Hilim do wniosku, że nie ma jej co wozić i, że o wiele prościej będzie wysłać ją pocztą. Mam trochę obawy czy dojdzie w całości ale Pierre wyciąga gdzieś ze swojego skarbca odpowiedni karton, pakujemy na dokładkę stertę gazet i w ten sposób kura jest gotowa do podróży. Po porannej kawie ruszamy na miasto. Ja w poszukiwaniu poczty a Hili sklepu z zielem prowansalskim. Pocztę znajdujemy bardzo szybko i po chwili kura jest już w drodze. ( Dotrze do Stuttgartu przed nami. ) Z zielem jest już trochę gorzej. Wszędzie można kupić takie małe porcje w ozdobnych opakowaniach na pamiątkę ale nie wielkie worki jakich szuka mój przyjaciel. Podejrzewam, że ludzie po prostu tutaj tego nie używają i to tylko taki bajer dla turystów. Kręcimy się trochę po mieście i wracamy na kemping. Ponieważ na dziś w planie jest tylko popołudniowa wizyta w Cucuron a wczorajsza ceremonia powitalna obfitowała i mocno się przeciągnęła, Hili zalega na krzesełkach a ja jako, że jestem wygodny rozkładam materacyk pod drzewkiem. Jest ciepło ale nie upalnie, powiewa lekki wiaterek więc okoliczności sprzyjające drzemce.

sobota, 24 września 2016

Grubasek i Kózka po raz drugi czyli Prowansja revisited albo wyprawa po drób. Część 2

Następnego dnia zrywamy się wcześnie, zwijamy majdan i w drogę. Zjemy coś po drodze. Byle jak najszybciej opuścić ten kombinat. Do St.Tropez to tylko kilka kilometrów więc po chwili docieramy na miejsce. Parking du Nouveal Port jest dla motocykli za darmo a stąd do centrum jest tylko kilka kroków więc skwapliwie korzystamy z tej możliwości. Stary Port bardzo mnie rozczarowywuje. Pięknie wygląda na pocztówkach, małe łodzie rybackie przy nabrzeżu, jakieś łódki żaglowe a w tle domy przy Quai Gabriel Peri i Quai Suffren. W rzeczywistości w porcie cumują olbrzymie jachty które są wyższe niż budynki w tle i całkowicie wszystko zasłaniają.



czwartek, 22 września 2016

Grubasek i Kózka po raz drugi czyli Prowansja revisited albo wyprawa po drób. Część 1

Rok temu mocno się zapierałem, że już nigdy więcej no ale trudno przyjacielowi odmówić...Ponownie wybieramy się w dwa, mocno nierówne motocykle, na wyprawę do Francji. Plan wyprawy jest bardzo prosty : Prowansja. Potem się zobaczy. Jedyne co koniecznie chcemy zobaczyć to St.Tropez. Dwa lata temu byłem już na rogatkach ale korek i upał skutecznie mnie zniechęciły do odwiedzenia tego owianego sławą miasta.
Dla mnie drugim ważnym punktem programu jest nabycie kury...na szczęście tylko porcelanowej. Podczas mojej pierwszej wizyty w Prowansji pstryknąłem zdjęcie jakiegoś sklepu z różnymi różnościami no i taka porcelanowa kura załapała się na fotkę...Ewa, z którą znamy się jeszcze z podstawówki, buduje właśnie wymarzony dom. Wszystko jeszcze daleko w polu ale już zbiera wszelkie możliwe ciekawostki i starocie, żeby od razu ten wymarzony dom zagracić. Polecenie jest jasne i proste: " Chcę taką kurę". Oczywiście nie moge odmówić ale stawiam warunek, że tylko w pakiecie z ogrodowym krasnalem. Jakoś nie wyczułem entuzjazmu...No i nie pamiętam gdzie tę kurę pstryknąłem...
Zazwyczaj jeżdżę sam a taka wyprawa we dwójkę ma zupełnie inną dynamikę. Między innymi nie robię tylu zdjęć co zazwyczaj. Nie jest to wielkim problemem, bo większość miejsc już i tak, przynajmniej raz, odwiedziłem ale historia bedzie uboższa. Postaram się jednak ją w miarę interesująco opowiedzieć.