Kiddo

Kiddo
w drodze....

poniedziałek, 31 października 2016

Podsumowanie sezonu 2016

Za oknem piękny, jesienny dzień. wprost idealny na jakiś wypad wkoło komina. Niestety, byłem zmuszony odstawić moją Kiddo na zimowe legowisko. No ale za tydzień i tak lecę na parę dni do Gdańska a jak wrócę to bedzie już połowa Listopada, trzeba się więc pogodzić z faktem, że ten sezon, przynajmniej dla mnie, się zakończył. Można się pokusić o jakieś małe podsumowanie połączone z fotograficznym best of. Jaki był ten sezon ? Przede wszystkim krótki. Zrobiłem w sumie 13.700 kilometrów ale jakoś się nie najezdziłem...Zacząłem w sumie całkiem niezle bo już 3 Kwietnia. Tradycyjnie pierwsza jazda to wizyta w Blaubeuren.

sobota, 29 października 2016

Ostatnia wycieczka 2016 czyli po drugiej stronie Czarnego Lasu.

Wymówili nam umowę o garaż...Musimy się z Hilim ewakuować w tempie ekspresowym. Na szczęscie nie trzymaliśmy tam za wielu gratów więc szybko się uporaliśmy z oczyszczeniem no ale co dalej ? Garaży do wynajęcia jak na lekarstwo a tu zima zła nadciąga. Mnie od biedy by wystarczyło miejsce w podziemnym garażu ale Hili się boi o swojego Grubaska więc trzeba bedzie jednak szukać samodzielnego garażu i to blisko domu. Trudno będzie...W zaprzyjaznionym warsztacie mają taką halę gdzie można odstawić motor na przezimowanie a że i tak należy mu się inspekcja plus parę rzeczy do wymiany temat się właściwie rozwiązał. Jedyny problem to, że jak oddam motor to odbiorę go dopiero na wiosnę. Nie można sobie od tak wpaść, zrobić rundę wkoło komina i ponownie odstawić. A jak będzie w Styczniu 15 stopni ? Trudno, coś za coś. Do tego nalegają aby odstawić motor jeszcze w tym tygodniu...Trzeba się więc wybrać na jakąś ostatnią wycieczkę zanim bedę musiał się rozstać z moją Kiddo na kilka miesięcy. Od kiedy wróciliśmy z Hilim z Prowansji w połowie Września zrobiłem tylko jedną rundę wkoło komina i to wszystko. Ponad miesiąc... Pogoda była jak do tej pory mocno niespacerowa...Nie wprawia mnie to w najlepszy nastrój. Do tego w pracy też nic dobrego się nie dzieje. Jak nie awarie, to opóznienia albo jedno i drugie a jak już wszystko o dziwo funkcjonuje to ktoś z załogi musi zachorować. No a ja, biedny Miś muszę to wszystko brać na siebie. Jestem zmęczony, tracę cierpliwość...najwyższa pora zmienić miejsce pracy. Tak się na szczęście złożyło, że mam cztery dni wolne. Teraz tylko musi dopisać pogoda.

czwartek, 13 października 2016

Mrożone paluszki czyli jesienna wycieczka

Od kiedy miesiąc temu wróciłem z Francji nie udało mi się odpalić motocykla. Zimno, pochmurno, deszcz i tak dzień za dniem. Wyjątkowo mało udany ten sezon. Pózno się zaczął i najwyrazniej szybko się skończy...Mam jeden dzień wolny i o dziwo świeci słońce chociaż zimno jest potwornie, Nic to, budzę się po dziewiątej, szybka kawa i w drogę. Nie może być zgody na to, że to już koniec...Oczywiście zabieram ze sobą wszelkie możliwe klamoty, łącznie z zimowymi spodniami. Początek jest bardzo obiecujący. Piękny, chociaż mocno chłodny, jesienny dzień.