Kiddo

Kiddo
w drodze....

środa, 14 czerwca 2017

Moje ITT 2017 - część trzecia

Piątek zapowiada się słonecznie a i lokalizacja zlotu jest wspaniała więc jest czym się cieszyć


Tymczasem, po śniadaniu, trwają przygotowania do wyjazdu w trasy. Dla każdego coś miłego. Jest off, jest asfalt, jest nawet, prowadzona przez Daniela 8 kilometrowa kac trasa chociaż w powiązaniu w rejsem statkiem a więc na kaca raczej nie bardzo...no ale to wszystko zawzięte pijaki. Są nawet tacy co nawet nie próbują udawać i już o dziesiątej łoją browary...Jak mówię, ITT.

Moje ITT 2017 - część druga

Mocno rozczarowany opuszczam deszczową Pragę. Wspaniałe miasto i tak naprawdę trzeba by tu przyjechać na trzy, cztery dni a i to byłoby zapewne mało. Praga tętni życiem, niezliczone ilości barów, restauracji, knajpek wszelkiego rodzaju. Często poukrywanych w podwórkach, tylko dla wtajemniczonych. Jednak w przeciwieństwie do np.Paryża, który jest jaki jest, praskie Stare Miasto to taki Disneyland dla  turystów. Tysiące sklepów z pamiątkami, kryształami i innymi niezapominajkami.

Z Pragi w dalszą drogę ruszam już w towarzystwie. Dołącza do mnie co-pilot. I to nie byle kto. Mój nowy towarzysz podróży jest wielką gwiazdą. Najbardziej znany jest jako aktor. Pierwszy film z jego udziałem powstał w 1956 roku ale brał też udział w wyprawie w kosmos. Był pasażerem podczas ostatniego lotu promu kosmicznego Endeavour. Ladies and Gentelmen, przedstawiam wam Krecika znanego w swojej ojczyznie jako Krtek.


Moje ITT 2017 - część pierwsza.

Na stronie ITT 2017 można przeczytać, że " Nazwa pochodzi z języka niemieckiego.
ITT  - International Transalp Treffen, co oznacza Międzynarodowy Zlot Transalpa." Najpierw pomyślałem, że to brak znajomości języka, potem jednak doszedłem do wniosku, że to taka maskirowka dla żon zostających w domu. Tak naprawdę to nazwa faktycznie pochodzi z niemieckiego ale rozwinięcie tego skrótu to nie żaden tam Zlot Transalpa tylko International Trinker Treffen co w tłumaczeniu na polski oznacza Międzynarodowy Zlot Pijaków. W tym roku był nie tylko międzynarodowy ale i intergalaktyczny. Nikt mi zapewne w to nie uwierzy ale był między nami przybysz z kosmosu i ja mieszkałem razem z nim w domku...A było to tak...Ledwo się rozpakowałem a tu otwierają się drzwi i wchodzi On. Taki niby kulturalny, zaraz się przedstawia " Jestem Wojtek z Podlaskiego ". Uśmiecham się do niego przyjaznie, tak na wszelki wypadek, w duchu jednak sobie myślę, co ty mi tu koleś za bajdy zasuwasz. Do najniższych nie należę ale ten niby Wojtek to ma na luzaku 2.20 wzrostu. Ludzie tacy wysocy nie są. Jak na moj gust to koleś jest gdzieś z okolic M33 znanej u nas jako Galaktyka Trójkąta. Cwaniaczek najwyrazniej był już na Ziemi parę razy i do tego w Polsce bo zaraz wyciąga jakiś bimberek ale tu już zalicza pierwszą wpadkę bo pyta czy chcę spróbować....Gdyby był faktycznie z Podlasia to by nie pytał tylko po prostu polał. To by może i jeszcze nawet go nie zdradziło, bo na Podlasiu też ludzie kulturalni są ale już w następnym zdaniu pogrąża się bez reszty.
" Przepraszam, że taki słaby ale nie lubię mocnych." Tak ? A ile to ma procent, pytam ? "Pięćdziesiąt".
No jak to mówią, nice try buddy. Może jakieś Niemce od Ciebie taką bajdę o Podlasiu kupią. Co prawda nie mieszkam w Polsce od trzydziestu lat ale pewne rzeczy nawet w tym dziwnym kraju są stałe jak iloraz dwa i dwa. " Kiedy mówię "Polska", mam przed oczami pszeniczny kłos wyrosły na tej ziemi, znajome boćki, co przycupnęły na mazurskiej chacie, widzę bursztynowy świerzop tańczący wsród fal burzanów..." ale ni jak nie widzę pięćdziesięcioprocentowego bimbru...No nic, walę lufę z kosmitą i już samo to warte było tych trzech tysięcy kilometrów na motocyklu.