Kiddo

Kiddo
w drodze....

środa, 25 kwietnia 2018

Meersburg po raz drugi

Nareszcie skończyło się wstawanie w środku nocy. Przynajmniej na kilka dni...Pozaliczałem wszelkie możliwe egzaminy i mam dwa dni wolne. Oczywiście pierwszego dnia deszcz, burze i wiatr ale jestem tak wykończony, że bez żalu zalegam cały dzień w wyrku czytając książkę. Po tym jak Stephen Ambrose opublikował  " Komapanię Braci "  Major Richard "Dick" Winters stwierdził, że wiele historii zostało, siłą rzeczy, nie opowiedzianych  i postanowił je dopisać. Po pierwszej porannej kawie, kiedy mózg zaczął już jako tako funkcjonować, odpalam Pink Floyd " Ummagumma" i zagłębiam się we wspomnieniach trzeciego dowódcy Easy Company. 

Następny dzień zapowiada się za to słonecznie i bez upałów. Przez ostatnie dni mieliśmy tutaj prawdziwe lato. 28 do 30 stopni. Będzie dobry dzie do jazdy. Tylko dokąd by tu się wybrać ? W końcu postanawiam udać się ponownie do Meersburga. Co prawda byłem tam kilka dni temu ale trasa mi się bardzo podobała no i kilka rzeczy został do zobaczenia. Z automatu budzę się o szóstej i po porannych kawach i szybkim śniadaniu już o ósmej jestem w drodze.

wtorek, 17 kwietnia 2018

Meersburg


Wczoraj przejechałem ponad czterysta kilometrów, jutro znów trzeba wstać o czwartej rano, co tu zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem ? Pięknie bo już o szóstej rano. Bez budzika ! To ranne wstawanie to jakiś zupełny obłęd. Jak sobie pomyślę, że przez ostatnie dziewięć lat to o tej porze spać chodziłem...
W sumie, już tradycyjnie, pierwsza wycieczka w roku to Blaubeuren i magiczne jeziorko Blautopf ale w końcu ile można ? Wybór pada na więc na Meersburg nad Jeziorem Bodeńskim. Trzysta kilometrów to tak akurat.
No ale jest jeszcze ciemna noc więc najpierw muzyka. Warren Haynes "Ashes and Dust". Nie jest to to do czego nas przyzwyczaił z Gov't Mule i Allman Bros. ale jak wszystko za co się wezmie, znakomite. Doskonała płyta. Na każdą porę dnia.
Dzwiękowe kulisy zorganizowane więc pora na kawę i jakiś plan. Tu ponownie uciekam się do pomocy Kurviger.de. Wczoraj byłem zadowolony, zobaczymy jak dziś poprowadzi. Tak to wymyślił :


   Po kolejnych kawach i śniadaniu ( trzeba przyznać, że przez to wczesne wstawanie jakoś więcej czasu mam ) ruszam po kolejne wrażenia.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Annweiler am Trifels

31. Grudnia rozstałem się po dziewięciu latach z Germanwings chociaż tak naprawdę to oni się z nami wszystkimi rozstali. Outsourcing...Proponowano mi co prawda pracę w Monachium ale nie chciało mi się przeprowadzać. Zwłaszcza, że termin był krótki a ja już byłem spakowany na kolejną turę po Francji. Zanim znalazłem nową pracę minęły dwa miesiące i muszę przynać, że bycie bezrobotnym to bardzo miłe zajęcie. W sam raz zgodne z moimi uzdolnieniami. Gdyby to jeszcze lato było...Niestety, trzeba coś do garnka włożyć no i motor zatankować. Przez dziewięć lat widziałem samoloty jako kolorowe paski na monitorze a teraz mam je na żywo. No i nie muszę się z pasażerami użerać...Żeby jednak nie było za dobrze, tak jak do tej pory mogłem spać jak człowiek do jedenastej teraz muszę wstawać o czwartej rano...To nie jest normalne, żeby iść spać jak jest jasno na dworze a wstawać gdy jeszcze ciemno...Co prawda, wracam do domu o czternastej i zawsze się dziwię, że dzień jest taki długi ale z drugiej strony cały czas na autopilocie. Eh, do bani takie życie. No i ponieważ dopiero zacząłem pracę to raczej z urlopu i większej wyprawy w tym roku też raczej nic nie będzie. Dobrze, że chociaż na ITT dostałem cztery dni wolne.
No ale póki co mam  wolny weekend, pogoda zapowiada się całkiem obiecująco więc pora na rozpoczęcie sezonu. Nie bardzo mam jednak pomysł gdzie by tu jechać. Sprawdzam na początek Colmar ale w moim zaprzyjaznionym Ibis Budget nie ma miejsc. Trudno, Colmar zaliczę w Maju
( oczywiście o ile będę miał dwa wolne dni pod rząd ).
Zaplanowałem już wstepnie trasę na ITT. Korzystałem z Kurviger.de i wyszło pięćset kilometrów. Zakosami. Może być problem obskoczyć jednego dnia. Postanawiam wybrać się na zwiady.