Kiddo

Kiddo
w drodze....

czwartek, 4 lipca 2019

Puy en Velay

Turystyka we Francji jest znakomicie zorganizowana. W każdym miasteczku jest Office de Tourisme gdzie można się zaopatrzyć w broszury i mapy z naniesionymi okolicznymi atrakcjami. No i pierwsze co wczoraj zrobiłem po przybyciu do Langeac, jeszcze zanim udałem się na kemping, zatrzymałem się przy takim biurze turystycznym i pobrałem mapkę okolicy. Jak już wspomniałem, przynajmniej jak dla mnie, lepiej się nadaje do eksploracji niż nawigacja. Pani mi jeszcze doradza co warto zobaczyć i gdzie pojechać. Znam już trochę okolicę z poprzednich wizyt ale zawsze można się dowiedzieć czegoś nowego. Odpowiednio też koryguję moje plany. Jedno jest jednak pewne. Główną atrakcją jest dolina rzeki Allier czyli Gorges de l'Allier


 


Jest tu też jedna z piękniejszych tras kolejowych więc jest też i pociąg turystyczny. Le Train Touristique des Gorges de l'Allier.


Pradelles,należące dozwiązku Les Plus Beaux...,



Przez miasteczko przebiega Chemin de Stevenson. Autor " Wyspy Skarbów" zabawił tutaj podczas swojej wędrówki w towarzystwie osiołka. Niecałą godzinę...









Kolejna pomysłowa dekoracja



No a potem, wpadam na głupi pomysł odwiedzenia La Puy en Velay.


Nawet skrzynkę na bezpieczniki można ozdobić.




Miasto jest fascynujące. Byłem tu już ale zawsze jakoś tylko przejazdem a warto by mu było poświęcić dzień lub dwa. Niestety, jest tak gorąco, "że buty się same do asfaltu przyklejają" aby zacytować stary Trójkowy dzingiel.



Na termometrze przy jakiejś aptece stoi jak byk: 39 stopni. Jest gorąco ale żeby aż tyle ?




Zwróćcie uwagę na instalacje elektryczną. W Niemczech natychmiast zamknięto by całe miasto i wysiedlono mieszkańców. Tu jakoś nikomu to nie przeszkadza.



Robię ostatnie pstryki i postanawiam się ewakuować. O ile spacerowanie po mieście w tym upale było mordęgą to stanie na światłach w motocyklowym opakowaniu to już naprawdę katorga.


Wracam do Langeac. Teraz te 39 stopni w Puy en Velay wydaje się całkiem realne.


Na zakończenie dnia udaję się ponownie do mojej zaprzyjaznionej knajpy na kolację. Obsługuje ta sama dziewczyna ale dziś komunikacja idzie nam już bez oporów. Stek z makaronikami w dobrym sosie plus sałata i obowiązkowa bagietka.


I tu właściwie przygoda się kończy. Sprawdzam prognozę pogody, mając nadzieję, że te 39 stopni to taki jednorazowy eksperyment. Niestety, wydano ostrzeżenie przed ekstremalnymi upałami więc następnego ranka już o świcie jestem w drodze do Quingey. To czterysta kilometrów a chcę zaliczyć jak najwięcej zanim temperatura stanie się nie do zniesienia.


Po drodze nie mogę sobie odmówić krótkiej wizyty w Chateau de La Roche


Tak wyglądało tu dawniej.


Tym razem odpuszczam sobie sesję zdjęciową z motocyklem. Powoli robi się ciepło...I o ile jeszcze na górkach jest do wytrzymania



to jazda przez płaskie pola, bez szansy na chociażby skrawek cienia jest udręką.



Docieram do Quingey gdzie koło się zamyka. Następny dzień spędzam cały nad rzeką, zalegając na krzesełku i oddając się lekturze. Wiejący tu wiaterek pozwala jakoś znieść upał. Następnego dnia ponownie zrywam się o świcie i już o piątej rano jestem w drodze do domu. I tak się kończy pożegnalna tura po Francji. Teraz jeszcze tylko dwa miesiące kieratu i mogę się pakować...Będzie mi brakować Francji. Trudno mi sobie wyobrazić kraj bardziej nadający się do zwiedzania motocyklem. Znakomicie zorganizowana baza turystyczna czyli kempingi, informacje o zabytkach i innych atrakcjach. Wspaniałe krajobrazy ( poniżej linii Lyon-La Rochelle ) i co najważniejsze :doskonałe i puste drogi. 01 Lipca 2018 obniżono ograniczenie prędkości na lokalnych drogach z 90 do 80 km/h motywując to dużą ilością wypadków. Jakich wypadków ? Przecież tu nikogo nie ma. Nic dziwnego, że ograniczenie się nie przyjęło. Tylko ten żwir...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz