Kiddo

Kiddo
w drodze....

niedziela, 11 sierpnia 2019

Bregenz

Już dawno nosiłem się z zamiarem ponownego odwiedzenia austriackiego Bregenz. Ciekawy jestem jak wygląda tegoroczna scenografia w operze na wodzie. Specjaliści od chmurek i deszczu, chociaż wiedzą, że nadciąga klimatyczna apokalipsa i są w stanie przewidzieć jaki będzie klimat za sto lat, jakoś dziwnie nie są w stanie przewidzieć pogody na najbliższe dwa dni. Jeszcze wczoraj była mowa o końcu świata i ulewach a dziś...słonecznie. Trzeba korzystać. Zrywam się o szóstej rano, kawa, śniadanie i już o ósmej jestem w drodze. Podobnie jak wczoraj o tej porze jest raczej chłodnawo. No i tak jak wczoraj drogi prawie puste. Zatrzymuję się na chwilę rozprostować nogi i rozchuchać paluszki a przy okazji obserwuję zmagania kilku zapaleńców z balonem.


Sankt Martin

Właściwie to miałem się już pakować...Plan był taki, że wracam we Wrześniu do Wielkiego Imperium Lechickiego, trochę się ogarnę, zaaklimatyzuję i jeszcze zdążę kilka rund po okolicy zaliczyć. Niestety...jak to zwykle z planami bywa, ten też nie wytrzymał zderzenia z rzeczywistością. Będę musiał jeszcze przepracować do końca Pazdziernika. Tak więc zamiast pakowania, pożegnań ciąg dalszy. Problem jest jedynie taki, że już zupełnie nie mam pomysłów na jednodniowe wypady. W sukurs przychodzi prognoza pogody. Nadciąga koniec świata i jedynie w sąsiednim Pfalz można będzie przeżyć Sobotę. Kiedyś, zupełnie przypadkiem, obejrzałem w telewizji reportaż z tego regionu. Sankt Martin to podobno jedna z najpiękniejszych wiosek w Niemczech. Jest okazja aby to zweryfikować. Tak to mniej więcej wyglądało :