Kiddo

Kiddo
w drodze....

niedziela, 24 sierpnia 2014

Coda - Dzień czwarty

Czas szybko minął, pora wracać do domu. Wstaję o ósmej w końcu nie ma pośpiechu to tylko jakieś 280 kilometrów. Planuję wracać inną drogą niż przyjechałem. Po francuskiej stronie wzdłuż Renu i dalej przez Lahr, Biberach , Zell i Bad Peterstal czyli ostatnia trasa jaka pozostała mi do zbadania w środkowym Schwarzwaldzie. Właśnie jem śniadanie gdy dzwoni telefon. Nie ten co zwykle. Numer polski , nieznany więc czuję, że nic dobrego... No i miałem rację ...złe wiadomości.

Coda - Dzień trzeci

Ponieważ dzień wcześniej więcej spacerowałem niż jeżdziłem dzisiaj dla urozmaicenia więcej jazdy. Dzisiejsza trasa to sławna droga Route des Cretes prowadząca do Wielkiego Balona czyli Le Grand Ballon , najwyższej góry w Wogezach. Sama route des Cretes ma 89 kilometrów z czego większość powyżej 950 metrów. Najwyższy punkt to Col du Grand Ballon 1343 m. Pierwotnie droga zaopatrzenia dla wojsk francuskich podczas pierwszej wojny światowej i nie łączy ze sobą właściwie żadnych miejscowości.

Coda - Dzień drugi

Na śniadanie obowiązkowa bagietka z serem i suszonym salami, którego jest chyba tyle rodzajów co sera . Do tego znakomity sok z mango. Potem jeszcze tylko kawa i można ruszać w drogę. Cel główny na dzisiaj to zamek Haut - Koenigsbourg ale po drodze jest zaplanowane kilka przystanków.

Coda - Dzień pierwszy

Zapewne to znacie.... budzicie się z pięknego snu i próbujecie szybko zasnąć aby jeszcze na chwilę do niego wrócić. Czasami się to nawet udaje...Moja samodzielna wyprawa do Francji tego lata , pierwsza tak daleko, to był właśnie taki sen. Trzy tygodnie minęły nie wiadomo kiedy. No więc trzeba spróbować wrócić do tego snu. Zaklepałem cztery dni wolne i mając nadzieję, że pogoda dopisze ruszam ponownie do Francji. Tym razem Alzacja i Góry Wogezu. Zarezerwowałem na trzy noce hotel w Colmar gdzie bedzie główna baza .

piątek, 8 sierpnia 2014

Ósemka

...Znów się tak miło złożyło, że mam wolne i nie pada a nawet świeci słońce...Oczywiście trzeba wykorzystać. Zrywam się zatem bladym świtem tzn. o 07.00. Szybkie śniadanie, kawa i już przed dziewiątą jestem w drodze. Jeszcze tylko zatankować i można rozpocząć kolejną wycieczkę. Niestety czuć, że to już nie lato...Co prawda, jeszcze nie jesień ale powietrze już inne...

sobota, 2 sierpnia 2014

Zapory wodne


Od kiedy wróciłem z Francji, a to już prawie trzy tygodnie, bez przerwy leje...Dzisiaj też ma padać ale dopiero po południu więc trzeba coś uratować z wolnego dnia. Plan już jest od poprzedniej wycieczki. Zapory wodne : Kleine Kinzig, który ostatnio przegapiłem i Nagoldtalsperre.