Wracam do domu, chwila oddechu i następnego dnia lecę do Gdańska. Krótka wizyta, zaledwie kilka dni no ale głupia sprawa....trzeba w końcu po czterech tygodniach coś popracować. Kiedy już na dobre wracam do Stuttgartu, pierwsze co robię to odsyłam, z honorami, na odpoczynek mój ulubiony kubek do herbaty. Po 18 latach nieustannego dyżuru należy mu się. Mam nadzieję, że nowy, z Perigord, godnie go zastąpi.
Kiddo
wtorek, 21 lipca 2015
zamknięcie pętli i ostatnia prosta
Dzisiejszy pierwszy odcinek pokrywa się z trasą z zeszłego roku tyle, że w drugą stronę. Droga z Nevers do Autun bo tam bedzie właśnie pierwszy postój, jest doskonała. Wiedzie przez las, jest w miarę chłodno i jak zwykle we Francji ruch jest niewielki.
Trzy dni hipopotama i odwrót
Następne trzy dni nie róznią się wiele od siebie, relacja bedzie więc krótka. Od rana do wieczora wyglądało to tak :
Załamanie pogody
Tego dnia następuje całkowite załamanie pogody. Temperatura spada gwałtownie i jest raptem 33 stopnie. Po całym dniu leżenia w wodzie pora na jakąś odmianę. Postanawiam wykorzystać tą okazję i zrobić małą rundę po okolicy
poniedziałek, 20 lipca 2015
Dzień hipopotama
Następnego ranka dzień zaczynam od kawy , w tym samym miejscu.
Trzeba jednak zjeść też jakieś śniadanie. Ruszam więc po do wioski po bagietki. Nad rzeką jest chłodno i przyjemnie ....
Wieczorna runda
Opuszczam więc Domme i zjeżdżam na dół do Cenac-et-Saint-Julien gdzie pani już się pojawiła w recepcji. Kemping jest prawie pusty, kosztuje coś 10euro za dzień i ma wszystko co potrzeba. Oprócz wi-fi. Jest za to rewelacyjnie położony. Na samym brzegu Dordogne.
niedziela, 19 lipca 2015
Rocamadour i Dordogne
Następnego dnia bez pośpiechu zbieram się do drogi. Śniadanko potem kawa. Jeszcze jedna....Plan na dzisiaj to tylko nieco ponad 100 kilometrów za to dużo pięknych widoków i sporo zwiedzania.
Do Perigord
Mniej więcej zgodnie z planem wycieczki, opuszczam Prowansję i ruszam na północny zachód do Perigord. Nie mam jakiegoś konkretnego planu jazdy. Do pokonania jest trochę ponad 400 kilometrów ale co do noclegu to się jeszcze zobaczy.
piątek, 17 lipca 2015
Ronin, van Gogh i krzyżowcy
Ostatniego dnia na cel mojej wycieczki wybieram odległy Aigues-Mortes. To już wprawdzie nie PACA czyli Provence-Alpes-Cote d'Azur a Languedoc-Rousillion więc trochę nie należy do tematu ale zawsze chciałem zobaczyć to miasto z którego Louis IX dwa razy wyruszał na wyprawę krzyżową.
Avignon
Być w Vaucluse i nie odwiedzić Avignon to trochę tak, jakby będąc w Paryżu nie wjechać na wieże Eiffla. Niby można ale wówczas cała wycieczka jakoś niepełna...Chcąc nie chcąc ruszam w drogę, chociaż wiem, że po drodze korki a i w mieście będzie nie lepiej. Avignon jest podobnej wielkości co Aix-en-Provence ale to drugie leży na uboczu.
czwartek, 16 lipca 2015
Aix-en-Provence
Dziś droga prowadzi do założonego przez rzymskiego konsula Sextiusa Calvinusa w 123 roku p.n.e Aix-en-Provence. To jedno z większych miast w Prowansji. Było zresztą kiedyś jej stolicą. Tu też urodził się i mieszkał Paul Cezanne. Obecnie jest to miasto głównie uniwersyteckie co widać na ulicach. Mnóstwo młodzierzy.
środa, 15 lipca 2015
Luberon - ciąg dalszy.
Następnego dnia po śniadaniu ( na kempingu można kupić z rana świeże bagietki i croissanty ) i obowiązkowej kawie ruszam zaliczyć program obowiązkowy a więc zobaczyć możliwie najwięcej okolicznych miasteczek i wiosek. Większość jest zrzeszona w związku Les Plus Beaux Villages de France czyli Najpiękniejsze wioski Francji, o czym z dumą zawiadamia odpowiednia tablica już na wjeżdzie.
do Luberon
Po śniadaniu i po kawie w kowbojskim kubku powoli zbieram sie do opuszczenia Lac de Sainte - Croix. Trasa zaplanowana na dzisiaj jest wyjątkowo krótka. W sumie niewiele ponad 100 kilometrów. Nastawiam się raczej na zwiedzanie i podziwianie krajobrazu.
wtorek, 14 lipca 2015
Var - Dzień drugi
Tego dnia postanawiam wybrać się na odległe o jakieś 90 kilometrów wybrzeże Morza Śródziemnego. Trochę błądząc ale przy okazji zwiedzając
Prowansja - Var
Następnego ranka otwieram oczy i mam taki widok
Bywało gorzej chociaż kemping jest położony na zboczu i trzeba się trochę męczyć. Jem śniadanie, kawa i ruszam wzdłuż Grand canyon du Verdon do Castellane.
Bywało gorzej chociaż kemping jest położony na zboczu i trzeba się trochę męczyć. Jem śniadanie, kawa i ruszam wzdłuż Grand canyon du Verdon do Castellane.
Prowansja
Równo rok po mojej pierwszej wyprawie, zbieram się ponownie w drogę. Ponownie samotnie i znów do Francji. Tym razem w planie Prowansja i Perigord. Mam cztery tygodnie wolnego więc bez pośpiechu pierwszy dzień urlopu przeznaczam na ostatnie przygotowania. Ostatni przegląd, tankowanie i sprawdzenie ciśnienia w oponach. Niestety nastepnego dnia leje na okragło więc przekładam wyjazd o jeden dzień, robiąc to co się zwykle robi ostatniego dnia urlopu. Sprzątanie, pranie, prasowanie...Piątek, nie pada więc mogę ruszyć w drogę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)