Kiddo

Kiddo
w drodze....

środa, 15 lipca 2015

do Luberon

Po śniadaniu i po kawie w kowbojskim kubku powoli zbieram sie do opuszczenia Lac de Sainte - Croix. Trasa zaplanowana na dzisiaj jest wyjątkowo krótka. W sumie niewiele ponad 100 kilometrów. Nastawiam się raczej na zwiedzanie i podziwianie krajobrazu.

Już po paru kilometrach trzeba się zatrzymać bo na moim szlaku pojawia się Moustiers - Sainte - Marie lub po prostu Moustiers. Nad miasteczkiem górują dwie skały pomiędzy którymi rozpięty jest 225 metrowy łańcuch na którym wisi pozłacana gwiazda. Tradycja sięgająca podobno X wieku. Niestety nie widać jej na moim zdjęciu.


Zwiedzam to urocze miasteczko. Zresztą większość miasteczek i wiosek w Luberon jest urocza i tak naprawdę to jeżeli chciałoby się zwiedzić wszystkie  to i te sto kilometrów dziennie byłoby trudne do pokonania.


Obowiązkowo zdjęcie pralni.


Zbieram się w drogę bo faktycznie się do wieczora nie wyrobię...a nie wiem do której recepcja na kempingu jest otwarta. Po drodze podziwiam krajobrazy Prowansji a właściwie Luberon. Oczywiście pola lawendy przy których wszyscy turyści się zatrzymują aby zrobić zdjęcia. No jak wszyscy to ja też.


Inne obrazki można śmiało wykorzystać na pocztówkę.


albo takie zupełnie zwyczajne


I tak docieram do położonego na wzgórzu, otoczonego drzewkami oliwkowymi i uprawami winogron Cucuron. Wioska istniała już w XI wieku a znajdujący się w niej, pochodzący z początku  XIV wieku L'étang , czyli  prostokątny zbiornik wodny powinien być znajomy tym którzy widzieli " Dobry rok" To właśnie tu Max i Fanny byli na pierwszej randce. W rzeczywistości nie ma tu takich tłumów. Ridley Scott trochę podrasował rzeczywistość. Miejsce jednak ma swój urok i trudno się z nim rozstać. Zwłaszcza, że pomimo upału jest tu chłodno i przewiewnie.


W końcu trzeba się ruszyć i zwiedzić resztę.





Żar się leje z nieba i dochodzę do wniosku, że nie ma się co męczyć. Mogę ruszać w drogę bo na 100 % tu wrócę. Do Apt czyli mojego nowego miejsca na HQ nie jest już daleko ale po drodze jest jeszcze do zobaczenia Lourmarin. Kolejne urocze miejsce. Nic dziwnego, że Peter Mayle, angielski pisarz, który napisał między innymi " Dobry rok" właśnie tu postanowił zamieszkać. No i jeszcze ciekawostka. W Lourmarin urodził się francuski inżynier i wynalazca Philippe de Girard od którego nazwiska pochodzi nazwa miasta Żyrardów.





I tak nie wiadomo kiedy dzień zleciał. Jeszcze 20 kilometrów kręta drogą przez góry do Apt. Docieram na kemping gdzie szybko rozbijam namiot i lecę pod prysznic. Pózniej, po kolacji, w kempingowym barze zamawiam pastis i pykając fajkę cieszę się z udanego dnia zapoznawczego z Luberon.

...to be cont.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz