Kiddo

Kiddo
w drodze....

niedziela, 19 lipca 2015

Rocamadour i Dordogne


Następnego dnia bez pośpiechu zbieram się do drogi. Śniadanko potem kawa. Jeszcze jedna....Plan na dzisiaj to tylko nieco ponad 100 kilometrów za to dużo pięknych widoków i sporo zwiedzania.

Coś tam pstrykam po drodze



i zaraz pierwszy przystanek : Rocamadour. Znany z zabytków i sera wyrabianego z koziego mleka.


Idę do  office de tourisme ( to jest fajne we Francji. W każdym mieście, w każdej wsi mają takie biuro turystyczne gdzie można się wszystkiego dowiedzieć, dostać plan, informacje o zabytkach itp.) gdzie miła pani informuje mnie, że czeka mnie dwugodzinny spacer...w takim upale. Wracam na parking gdzie dzielę się tą informacją z anglikami, którzy podróżują z doczepionymi szafami. Wszystko tam mieli...


Zgodnie dochodzimy do wniosku : no f... way. Na szczęście ktoś pomyśał i są windy.




Zaiste Rocamadour jest pięknie położone ale mieszkać tam i codziennie pod tą góre z zakupami....Zobaczyłem ile się dało w tym upale i ruszam dalej. To już rzeka Dordogne, której dolina jest moim celem.


Pierwsze z miast na moim szlaku to Souillac.




Kościół przy zakonie benedyktynów uznany już w 1840 roku za Monument historique.


No i kolejna cola.


Opuszczam Souillac i jadąc wzdłuż Dordogne zmierzam do Cenac gdzie mam zamiar rozłożyć się obozem na kilka dni.



Docieram na miejsce ale recepcja kempingu ma przerwę więc jadę do położonej powyżej Cenac Domme. Czasami nazywają ja Akropolisem Perigord.





Tam w dole, nad rzeką ,przed mostem po lewej stronie będzie moja kwatera...W tej chwili nawet nie zdaję sobie sprawy jakie to szczęście.....

Kręcę się jeszcze trochę po Domme i pora zjechać na dół i zameldować się na kempingu.






...to be cont.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz