Kiddo

Kiddo
w drodze....

poniedziałek, 20 lipca 2015

Dzień hipopotama

Następnego ranka dzień zaczynam od kawy , w tym samym miejscu. 


Trzeba jednak zjeść też jakieś śniadanie. Ruszam więc po do wioski po bagietki. Nad rzeką jest chłodno i przyjemnie ....

Chcecie mieć urlopowe klimaty ? W upalny dzień w ciuchach motocyklowych i w kasku usiądzcie sobie przed rozgrzanym i otwartym piekarnikiem. Kupuję bagietkę ale już wiem, że tego dnia nic z jazdy nie będzie. 34 stopnie o 9 rano....Wracam więc nad rzekę, słuchawki na uszy, odpalam Allman Brothers Band i zalegam pod drzewkiem. Czasami z nudów pstrykam jakieś zdjęcie. Pózniej i to jest już nie do wytrzymania więc resztę dnia spędzam w wodzie jak hipopotam.



Wreszcie, około 21 dochodzę do wniosku, że można zrobić małą rundę. Najpierw Castelnaud-la-Chapelle i Chateau, niestety o tej porze oczywiście już zamknięte.  Szkoda bo można tu podziwiać podczas pokazów stare maszyny oblężnicze, katapulty itp.





Widoki za to podziwiać można zawsze.




Ruszam dalej w drogę. Po drodze znów Chateau ale tym razem to teren prywatny i wstęp wzbroniony. W sumie to bardziej norma tutaj niż wyjątek.



Znów odwiedzam Beynac-et-Cazenac, któremu postanawiam teraz poświęcić nieco więcej uwagi. Tak nawiasem to nakręcono tu kilka filmów, między innymi "Chocolat"






Wspinam się po stromych uliczkach po drodze oczywiście podziwiając widoki.





Pomimo póznej pory jest nadal bardzo ciepło. Rozmawiam po drodze chwilę z kotkiem ale w sumie rozumiemy się bez słow.


Docieram do sławnego Chateau de Beynac...oczywiście dawno już zamknięty.





Jeszcze tylko ostatni pstryk i wracam na kemping. Kiedy tam docieram, księżyc wschodzi już nad Domme.




...to be cont.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz