Kiddo

Kiddo
w drodze....

niedziela, 24 sierpnia 2014

Coda - Dzień drugi

Na śniadanie obowiązkowa bagietka z serem i suszonym salami, którego jest chyba tyle rodzajów co sera . Do tego znakomity sok z mango. Potem jeszcze tylko kawa i można ruszać w drogę. Cel główny na dzisiaj to zamek Haut - Koenigsbourg ale po drodze jest zaplanowane kilka przystanków.
Na początek najsławniejsze dzieło - a właściwie jego kopia - Auguste Bartholdi



zaraz za miastem wspaniałe widoki. W oddali na szczycie widać Haut - Koenigsbourg



ale mój pierwszy przystanek to przeurocze Riquewihr









zasiadam na chwilę w kawiarence


i zamawiam małą kawę , która niestety tylko w połowie smakuje tak jak we Francji - tej prawdziwej - za to kosztuje połowę drożej . No może przesadzam...Odpocząwszy chwilę ruszam dalej zwiedzać to miejsce w którym czas się zatrzymał dawno temu..







Urocze miasteczko i można by było się snuć tymi uliczkami o wiele dłużej ale dzień ma tylko 24 godziny. Ruszam w droge do mojego zamku ale po drodze muszę się choć na chwilę zatrzymać w ośrodku dla boćków. Bocian jest symbolem Alzacji ale na początku lat 70 ich populacja była tak znikoma, że postanowiono założyć ten ośrodek aby boćki znów upiększały krajobraz. Niestety te ptaszki mają głupi zwyczaj włóczenia się po świecie w celu, że nie wiadomo na co...Postanowiono więc wybić im to z głowy i tak boćki przez  pierwsze trzy lata pozostają w ośrodku a potem to już im się nie chce..


przyglądam się jeszcze jakimś bliżej niesprecyzowanym zwierzątkom


i wydrom.



Te jednak trudno złapać na zdjęciu bo w przeciwieństwie do boćków nie usiedzą chwili na jednym miejscu. Wiecznie ganiają, nurkują ...już od samego przyglądania się ich zabawom można się zmęczyć.
Jeszcze krótka wizyta u Kormoranów


i z żalem opuszczam to sympatyczne miejsce. Na mojej drodze pojawia sie Ribeauville :







Czas ucieka a ja muszę do zamku...pcham się coraz wyżej



.Wybudowany w XII wieku został zniszczony podczas Wojny Trzydziestoletniej i w końcu opuszczony. Na poczatku XX w. Cesarz Wilhelm II podjał decyzję o jego odbudowie. Prace restauracyjne o imponującym  rozmachu trwały zaledwie osiem lat i w 1908 roku zamek znów otworzył podwoje. A dziś w Niemczech w osiem lat to nawet WC nie postawią...





Najbardziej spodobały mi się wspaniałe piece kaflowe



no i te widoki...



Pozostał jeszcze do odwiedzenia Kaysersberg









jeszcze tylko wieczorny spacer po Colmar




i tak dzień dobiega końca. Jeszcze tylko Leffe na dobranoc....

....to be cont.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz