Kiddo

Kiddo
w drodze....

sobota, 10 maja 2014

Bobik i Kiddo

Jakoś nigdy nie widziałem specjalnego uzasadnienia dla motocykla. Ani to wygodne ani praktyczne.W samochodzie sucho,ciepło,muzykę można puścić....a jak gdzies dalej to samolot.Tak się jednak złożyło,że z Berlina przeniosłem się do Stuttgartu a tu do pracy mam za blisko na samochód ale znow nie aż tak aby iść na piechotę. Przez rok walczyłem z autobusem aż w końcu uległem wpływowi kolegi i tak pojawił się Bobik .




Bobik dzielnie mi służył latem i zimą. Wiele udanych wycieczek  nawet po 200 kilometrów co nie jest mało po tych moich górkach tutaj zwłaszcza jak się  pcha pod taka górkę z zawrotną predkością 10 kmh a z tyłu sznur samochodów,  które nie mogą wyprzedzić....W końcu kolega nabył Fat Boya i zaczął mnie namawiać do zakupu motocykla. Najpierw jednak trzeba było zrobić prawo jazdy. Niestety do tematu zabrałem się późną jesienią  a że zima 2013 długa była wiec trochę to trwało zanim odebrałem upragniony dokument..W tzw. międzyczasie szukałem co by tu nabyć  i trafiłem na Hondę Transalp i to byla love at first sting. Długo szukałem w necie aż w Sierpniu pojawiła sie  :


I tak w wieku 51 lat zostałem bikerem :-). Trzeba było jakoś motorek nazwać.Trochę zainspirowany "Pengie" Bolesława Gładycha wymyśliłem, że bedzie nazwany na cześć mojej partnerki - "Kózki". Zamówilem odpowiednią naklejkę i tak w moim życiu pojawiła się "Kiddo" - ( "Kózka" niestety z niego zniknęła :-( .Gładych miał zdecydowanie więcej szczęścia ze swoją Pengie.)
Zaczęły się wycieczki bliższe i dalsze. Przypadkiem trafiłem na blog Frau "Doodek" :-) pt."Dwa kółka i spółka"- jeżeli ktoś nie zna to polecam - i pomyślałem , że ja też dorzucę swoje trzy grosze do tematu....może kogoś zaintetesuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz