Kiddo

Kiddo
w drodze....

środa, 15 października 2014

Odwiedziny u kózki

Jak do tej pory, Pażdziernik jest całkiem ładny. Ciepło i dużo słońca. Niestety, jak do tej pory miałem tylko jeden dzień wolny no i oczywiście musiało padać..  zdążyłem sie już przyzwyczaić. Po co mnie prognoza pogody, popatrzę w plan zajęć i już wiem kiedy bedzie padać. No i tu wielka sensacja, mam wolny dzięń i będzie świecić slońce plus ponad 20 stopni. Trzeba by się gdzieś wybrać bo to już zapewne ostatnia okazja w tym sezonie. Jasne, że można i przy 5 stopniach wycieczki robić ale ja jestem jedynak, w cieplarnianych warunkach wychowany i nie lubię jak mi zimno. Można by się ciepło ubrać...e...nie, to jednak nie moja bajka.
Pozostaje tylko ustalić jakiś plan na tą zapewne ostatnią tegoroczną wycieczkę. No cóż, sprawa prosta, Schwarzwaldhochstrasse na pożegnanie. Przy okazji ruiny klasztoru Wszystkich Świętych i wodospad, bo ostatnio jakoś obie sprawy przegapiłem. Pobudka wcześnie ale bez przesady bo przed 10 i tak za zimno jak na moje wymagania ale już o 11 jestem w drodze. Na początek jak zwykle program obowiązkowy : Nagold, Altensteig, Freudenstadt.



no i chwilę póżniej, równe 100 km od domu wpadam na krajową 500 czyli Schwarzwaldhochstrasse



tu już nie jest tak ciepło więc trzeba aktywować spodenki przeciwdeszczowe i ciepłe rękawiczki. Poza tym jest jednak piękny jesienny dzień i jazda sprawia wielką przyjemność. Po paru kilometrach odbijam w lewo i zjeżdżam w dół obejrzeć ruiny klasztoru a po drodze podziwiam widoki.




Po jakiś 7 czy 9 kilmoetrach krętej drogi przez las ( w pewnym momencie, na którymś z tych zakrętów czuję jak mi tylne koło gdzieś ucieka...mokra droga, mokre liście...na wszelki wypadek zwalniam )docieram na miejsce.








Klasztor założono około 1195 roku, pózniej został podniesiny do rangi Opactwa a w 1803 go rozwiązano. Do tego jeden pożar i drugi no i mamy malownicze ruiny. Pozostaje jeszcze zbadać temat wodospadu. No i tu się pojawia problem. Znak mówi wodospad - 1 Km, parking przy wodospadzie 1,2... musiałbym jednak wracać na parking, odpalać Kiddo i szukać tego parkingu...muka, nie kalkuluje się, wybieram spacer.



docieram do wodospadu ale ku mojemu rozczarowaniu nie jestem u jego stóp tylko u szczytu....wodospad ma w sumie 80 metrów. Mowy nie ma żebym na dół schodził. Od dołu w przyszłym roku...



Wracam więc spacerkiem do mojej Kiddo


i ruszam dalej w drogę. Następny przystanek to położone na 1036 metrach Mummelsee.



Oczywiście odwiedzam moją znajomą.


ale mam wrażenie , że radość ze spotkania jest raczej jednostronna...


no cóż, zdażyłem się przyzwyczaić...Nie ona pierwsza. Co robić, trzeba się zbierać. Wpadnę w przyszłym roku może bedzie miała lepszy dzień. Przez chwilę podziwiam jeszcze widok. Daleko na horyzoncie Francja i Wogezy. Z nimi też się można pożegnać do przyszłego roku.



Ruszam dalej krajową 500 do Sand, w prawo do  Schwarzenbachtalsperre


i dalej w kierunku Freudenstadt. Właściwie miałem już się zbierać do domu bo to jeszcze 100 kilometrów ale pogoda taka ładna no i żal, że to już ostatni raz...Krótko za Freudenstadt widzę odbitkę na Sulz więc wiele nie myśląc odbijam w prawo. Będzie trochę dookoła...



przy okazji odwiedzam Zamek na Wodzie


i to by było na tyle...Po drodze robie jeszcze krótki postój, Zalegam pod drzewkiem i cieszę się z udanego dnia.


Podobne zdjęcie, pod tym samym drzewkiem zrobiłem 25 Maja...Drzewko nie jest już niestety tak zielone. Radość z udanej wycieczki miesza się z uczuciem żalu, że to już koniec. Jakoś trudno się z tym pogodzić. W sumie nie wiem po co ale sprawdzam prognozę pogody na następny Poniedziałek i Wtorek....Yo !!! 24 stopnie i słońce !!! Wygląda na to, że Colmar po raz trzeci....
















   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz