Kiddo

Kiddo
w drodze....

wtorek, 4 listopada 2014

2014 - podsumowanie sezonu



4 Listopada, pogoda marna więc najwyższa pora na jakieś podsumowanie sezonu.
Po pierwsze to za każdym razem gdy wybieram się w drogę to żałuję, że tak póżno się zabrałem za jeżdżenie motocyklem....Jedna duża wyprawa, dwa kilkudniowe wypady i z dziesięć jednodniowych. W sumie prawie 9000km więc chyba nie tak żle ale tych jednodniowych wypadów jakoś mało... Niestety pogoda w tym roku nie dopisała i chociaż pierwsze kilometry zaliczyłem już w Styczniu to nastepna wycieczka była dopiero w Maju. No i lato było mocno deszczowe....i last but not least : trzeba jakieś pieniądze zarabiać więc nie zawsze jest czas.
Udało mi się w tym roku nie ocierać o barierki, obyło się bez przeskakiwania przez wysepki przed maskami nadjeżdżających z przeciwka aut chociaż z dwa czy trzy razy znalazłem się na przeciwnym pasie i parę razy zakręt nie dostosował się do prędkości. To wszystko na szczęście bez konsekwencji za to z pożytkiem. Jest nauka na przyszłość....
W zeszłym roku, krótko po zrobieniu prawa jazdy na motor, wybrałem się na pierwszą samotną wyprawę. Do Strasbourga. Całe 160 km. Teraz takie coś  to się łapie pod hasłem ‘‘wycieczka’’ ale wtedy to było wielkie przeżycie. Zwłaszcza , że w deszczu w obie strony.    


W tym roku przejechałem  samotnie 4000km przez Francję więc jest postęp. Całkiem nieżle jak na początkującego . Bedę tęsknił za tymi pierwszymi chwilami pierwszej wielkiej wyprawy. Ruszania w nieznane na spotkanie przygód wszelakich...na szczęście obyło się bez tych nieprzyjemnych. Moja 23 letnia Kiddo sprawowała się znakomicie. Żadnych zerwanych łańcuchów, przebitych dętek czy innych niespodzianek. Zero problemów. The best bike ever made.


Wracając z Francji przejeżdżałem przez Alzację i jakoś nie byłem nią zachwycony...Na szczęście wpadłem na pomysł aby odwiedzić Colmar i jego okolice. Chociaż krajobrazowo Schwarzwald jest moim zdaniem ciekawszy niż Wogezy, alzackie miasteczka i wioski biją te po  niemieckiej stronie na głowę. Na wiosnę przy pierwszej okazji znów się wybiorę....Jedyne co potrzebne to 3 – 4 dni wolnego  ( chociaż to tylko jakieś 260km to jednak jazda przez Schwarzwald zabiera pięć do sześciu godzin no i na miejscu też trzeba się pokręcic ) ale to da się bez problemu zorganizować. Z pogodą będzie już trudniej....

W przyszłym roku miała być Chorwacja i Montenegro ale Francja tak zachwyciła że zostały przelożone na 2016. Tak więc France redux tyle, że tym razem na południe. Tak to mniej więcej ma wyglądać :


No a teraz przez najbliższe miesiące nie pozostaje nic innego jak  żyć ostatnią wyprawą i przygotowywać nastepną. Przy okazji udoskonalić znajomość francuskiego co będzie o tyle proste, że ponieważ znam dwa słowa to po poznaniu trzeciego moje umiejętności wzrosną od razu o 50%....i jakoś do wiosny zleci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz