Kiddo

Kiddo
w drodze....

piątek, 6 marca 2015

Otwarcie sezonu 2015 - seans przedpremierowy

W tym roku nie mam ochoty  czekać do połowy Maja z pierwszą wycieczką...jednak póki co temperatury są w granicach 5-6 stopni więc bez rewelacji ...ale...słońce świeci więc można byłoby się gdzieś wybrać..
Wczoraj nabyłem w Polo,w drodze zakupu z tym, że za gotówke spodnie zimowe przecenione z 70 na 40 ...trzeba wypróbować...
Budzę się skoro świt o 10 no i z jednej strony domu chmury a z drugiej słońce...no i co teraz ? Póki co śniadanko i kawa...w tzw. międzyczasie słoneczko wygrywa i można ruszać. Plan jest prosty : trzymać się słońca . Schwarzwald odpada więc w drugą stronę : Blaubeuren. Ostatni raz byłem tam z Kózką no ale Kózka pokicała w swoją stronę i tylko nazwa motocykla została....Wycieczka zaczyna się bardzo przyjemnie: słońce, w miarę ciepło ..pełna wiosna. Wbijam się w Szwabskie Alpy....i wtf...gdzie okiem sięgnąć śnieg.


Śnieg to w tym roku może z trzy razy widziałem a tu , raptem 20 km od domu wygląda jakby się do Bożego Narodzenia szykowali...Miało być otwarcie sezonu a tu pełna zima...dobrze, że chociaż asfalt czarny...Im dalej w las tym więcej drzew...robi się coraz zimniej. Moje nowe spodnie dają radę ale kurteczka już nie bardzo....Na szczęście docieram do Blaubeuren. Główna atrakcja to jeziorko Blautopf.

                                       




W sezonie jest tu pełno ludzi a i motor ciężko zaparkować. Dzisiaj jednak jest tu zupełnie pusto. Kawiarnia w młynie szykuje się do otwarcia - jutro. Nawet kawy nie nastawili....No nic trzeba się zwijać. Następny punkt programu to Bad Urach. Znów trzeba się przez śniegi przebijać.....Na szczęście zabrałem też moją lotniskową kurtkę. Teraz to już i przy minus dwadzieścia mogę jechać.




Na szczęscie w Bad Urach świeci słońce i z przyjemnością zasiadam w kawiarni gdzie delektuję się kawą i ciepełkiem...
Pora w sumie dosyć wczesna więc można by zahaczyć o Zamek Teck. Po drodze stwierdzam, że zapięcie od przyłbicy w kasku się odmeldowało...trochę do bani....wygląda na to , że nowy kask będzie następny na liście zakupów :-(

Docieram do zamku Teck. Tzn. w okolice bo do samego zamku trzeba na piechotę.




Na osłoniętym od wiatru zboczu towarzyszę dłuższą chwilę modelarzom, których tutaj zawsze można spotkać. I jak zwykle modele szybowców. Fajnie ale żeby tak chociaż jeden P- 51....


Trochę szkoda ale trzeba się zbierać. Do domu zostało jeszcze parę kilometrów....
Niby miało być oficjalne  otwarcie sezonu ...ale ze śniegiem....?  Zostaje przełożone na przyszły tydzień. Zapowiadają 15 stopni...No ale pierwsze 200km w 2015 zaliczone.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz