Kiddo

Kiddo
w drodze....

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Tam gdzie rosną pomarańcze

Powoli zaczyna mi się jednak wydawać, że ten pomysł z powrotem do Gdańska, to delikatnie mówiąc, nie był najmądrzejszy. Niestety za nic nie mogę sobie przypomnieć kto mnie do tak głupiego kroku namówił wiec nawet nie mam kogo zbesztać. Prawdę mówiąc przez ostatnie kilka miesięcy właściwie nie wychodziłem z domu ale też i nie było po co. Trochę już miałem sam do siebie żal, że dziadzieję i popadam w całkowite lenistwo ale na szczeście wirus i wszelkie ograniczenia dostarczyły znakomitej wymówki i poprawiły ogólny nastrój. Teraz już z czystym sumieniem mogłem się oddać dalszej lekturze i słuchaniu muzyki. No i nie trzeba wystawiać nosa za próg, żeby wiedzieć, że coś jest nie tak...wystarczy sprawdzić kwietniowe temparatury w Stuttgarcie.


Tutaj 12 stopni uchodzi za upał. W zeszłym roku o tej porze miałem już nakręcone dobrze ponad cztery tysiące kilometrów...W końcu doszedłem jednak do wniosku, że prędzej się końca sezonu doczekam niż jakiś normalnych temperatur więc kiedy padło hasło : Niedziela, trochę słońca i te nieszczęsne 12 stopni, postanawiam ruszyć na zwiedzanie okolicy.

Plan był taki aby już o dziesiatej być w drodze. Jednak kiedy wystawiam głowę za okno w celu rozeznania tematu, powiew rześkiego wiatru szybko przekonuje mnie, że mam jeszcze dużo czasu i mogę spokojnie wypić kolejną kawę.
Jedyna pociecha to to, że mam teraz taki widok :


a jeszcze niedawno miałem taki :


No dobrze ale jak tak dalej pójdzie to mnie kolacja zaskoczy. Trzeba sie zbierać. O dziwo w słońcu jedzie się całkiem przyjemnie i już nawet myślałem czy aby nie pozbyć się nadmiaru ciuchów...Niestety po wydostaniu sie z Gdańska na płaskowyż wszelkie złudzenia pryskają.
Pierwszym przystankiem dzisiejszej wycieczki jest Chmielno.


Z czego słynie Chmielno ? Z tabaki. Jeszcze nie tak dawno każdy Kaszub miał w kieszeni tabakierkę. Tabakierki to zresztą osobny rozdział. Zazwyczaj z rogu, krowiego lub kożlego, bogato zdobione we wszelkiej maści wzory i ornamenty. Dzieła sztuki same w sobie. Samo zażywanie tabaki to też rytuał. Próbowano tego zabronić. Najpierw nasi politycy, potem ci z Komitetu Centralnego ( tzn. z Brukseli ) ale Kaszubi swoje wywalczyli. No bo Kaszub bez tabaki to jak góral bez ciupagi. W Chmielnie odbywają się nawet ( bardzo elitarne) Mistrzostwa Polski w Zażywaniu Tabaki. Wygrywa ten kto najdłużej wytrzyma bez kichania a jednocześnie opowie najciekawszą historię. No i strój też jest brany pod uwagę. Chciałem i ja nabyć tego specjału no ale wirus i do tego Niedziela. Krótko mówiąc wszystko zabite na głucho.


 Żegnam się z Kaszubską Stolicą Tabaki i jak zwykle troche błądząc, trochę podziwiając okoliczności przyrody


docieram do kolejnej atrakcji. Kościerzyna i Muzeum Kolejnictwa.


Jest zapewne bardzo interesujące i pełne fascynujących eksponatów ale jak informuje kartka : zamkniete do odwołania. Nie pozostaje mi więc nic innego jak wykonanie kilku pstryków przez płot.



Jadę jeszcze odwiedzić kościerski rynek. Jak widać ktoś się bardzo starał no ale nie oszukujmy się, Colmar to to nie jest.


Na dodatek słońce postanowiło skryć sie za coraz liczniejszymi chmurami więc robi się nie tylko ponuro ale i zimno. Oczywiście trzeba pstryknąć obowiązkowe fotki.


Jak na przykład Remusa czyli tytułowego bohatera powieści Aleksandra Majkowskiego "Życie i przygody Remusa." Napisana po kaszubsku, ukazała się w 1938 roku i jest uważana za najwybitniejsze dzieło napisane w tym języku.


Pstrykam jeszcze Wielkanocne Jajka



i już mam się zbierać w dalszą drogę, kiedy podczas robienia ostatniego zdjęcia moją uwagę zwraca drzewo z prawej strony kadru. 


Widziałem już wiele razy drzewa pomarańczowe ale to jest jakieś inne. Może to jakaś kaszubska odmiana ? Kościerska Pomarańcz Wiosenna ?



Już po powrocie do domu doczytałem w internetach, że jest to część trzyletniej kampanii promocyjno-informacyjnej zwiazanej z profilaktyką raka jelita grubego. Jaki zwiazek ma jedno z drugim to tak z marszu nie umiem powiedzieć...
Opuszczam Kościerzynę i udaję sie w kierunku Niesiołowic. Tam nad Jeziorem Czarnym, w domku malowniczo położonym wśród drzew, z widokiem na wyżej zapodany akwen wodny, moja córka ze swoim ajlawiu urządzili redutę w której bronią się przed ofensywą złego Corvida.
Dotarcie tam jednak wcale nie jest takie proste. To co dla tubylców jest autostradą dla mnie oznacza walkę o przetrwanie.


Na zdjęciu wygląda malowniczo. W rzeczywistości to kamienie, kamyki, dziury, doły i hałdy piachu. Zacząłem dosyć rączo ale kiedy moja Kiddo się ostro zbuntowała na kolejnej wydmie szybko spusciłem z tonu. W Niemczech taka droga w życiu nie byłaby dostepna dla ruchu. Rolnicy, lesnicy tak ale cała reszta ? Zakaz wjazdu. Tak więc powolutku, powolutku. Zwłaszcza, że zupełnie nie mam doświadczenia w takiej jezdzie ale też i skąd mam je mieć ? Trzeba jednak będzie szybko jego nabrać tego doświadczenia, inaczej kark sobie skręcę albo co gorsza motor uszkodzę. Najwyrazniej życie w koloniach różni się od tego w metropolii.


Po 15 kilometrach tego brutalnego pojedynku, pokonując wszelkie przeciwności docieram na miejsce. Nie szafował bym tak lekko swoim życiem ale wiozę prezent. Smarowidło do chleba. Własnej produkcji. Pasta z fasoli Jaś i suszonych śliwek z dodatkiem czosnku i smażonej cebuli. Czasami, jak mnie najdzie produkuję takie gourmet delikatesy.
Posiedzieliśmy sobie na tarasie, miło się rozmawiało ale temperatura raczej marcowa. Można nawet powiedzieć, że ładną zimę mamy tej wiosny. Może dla tubylców to normalne ale dla imigranta z ciepłych rejonów to ciężkie doświadczenie. Z żalem ale jednak trzeba się zbierać do domu. Kto wie co mnie jeszcze w drodze może zaskoczyć ? Może śnieg spadnie ? Skoro na kościerskim rynku pomarańcze rosną, 12 stopni liczy się za upał a bezdroża są normalną lokalną drogą ? Nic tu nie jest normalne...
Po drodze jeszcze obowiązkowe fotki dla tych co nigdy nie byli na Kaszubach. Tak to tutaj mniej wiecej wygląda :




Nie była to jakaś wielka wyprawa ale zawsze 200 kilometrów zaliczone. Powoli bo powoli ale jednak sezon się rozkręca. Na majówkę też upały zapowiadają. Oczywiście kaszubskie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz