Dzisiaj w planie szwędanie się po Wogezach. Jakieś przełęcze trzeba pozaliczać a potem dla odmiany może jakieś zamki...Dzień zaczynam oczywiście od bagietki z serem i szynką a wszystko krojone Opinelem...Jeszcze tylko mała kawa i ruszam. Pierwszy postój zaraz za rogiem : Turckheim.
Kolejne malownicze alzackie miasteczko a co miłe jest na tyle wcześnie, że nie ma jeszcze turystów więc nie trzeba się przez tłum przepychać.
raczę sie jeszcze małą kawą i ruszam zdobywać przełęcze.
Obowiazkowa fotka przy tunelu
i już jest pierwsza przełęcz
miesiąc temu skręciłem w tym miejscu w lewo jadąc do Wielkiego Balona tym razem odbijam w prawo w kierunku następnej przełęczy : Col du Louschbach . Trochę niższej bo 978m. Po drodze, przy Col du Calvaire pełen ruch na wyciągu narciarskim. Tyle, że tym razem zamiast narciarzy, rowerzyści. Niestety nie ma jak podziwiać i kunsztu. Znikają za zboczem.
Przede mną kolejne przełęcze : wspomniany Col du Louschbach, Col du Bonhomme - 949m i Col des Bagenelles - 903.
Na razie starczy przełęczy i zakrętów. Przez Sainte-Marie-aux-Mines zjeżdżam do Ribeauville gdzie skręcam na
kierując sie do miejsca gdzie zacząłem moją wycieczkę : Turckheim. Po drodze jest wiele malowniczych miasteczek jak samo Ribeauville, Riquewihr czy Kaysersberg ale zwiedzałem je wszystkie miesiąc temu a chcę jeszcze pozwiedzać zamki...
Wracam do Turckheim żeby skręcić na Drogę Pięciu Zamków. Otwarta w połowie lat 60 - tych ( zwykle dodaje się -ubiegłego wieku - lol ja też jestem z ubiegłego wieku ) od razu zaczęła ściągać turystów. Tak naprawde zamków jest sześć : Hohlandsburg, Pflixbourg, Hagueneck i trzy zamki Eguisheim : Dagsburg, Wahlenburg i Weckmund. Zaczynam od tego pierwszego.
Nic specjalnego ale trzeba przyznać że dłożono starań aby uczynić to miejsce atrakcyjnym. Jest małe muzeum, odbywają sie pokazy strojów, walk rycerskich a spacerowi po murach towarzyszy odpowiednia muzyka. No i widoki
Wracam na La Route des Cinq Chateaux
i mam w planie zwiedzić trzy zamki Eguisheim. Niestety nie idzie tam podjechać i od parkingu jest spacerek w górę...ja niestety przygotowany na zdobywanie przełęczy mam na sobie termobieliznę...super na jazdę motorem w górach ale na spacer w słońcu przy 26 stopniach nie bardzo...Zostawiam na następny raz i zjeżdżam na dół do Drogi Alzackich Win skąd też można je podziwiać.
Powoli trzeba ruszać w stronę Colmar
wziąć szybki prysznic, przebrać się i po spacerze po mieście zasiąść jak zwykle w Jupiler Cafe aby małym Leffe ( antybiotyk ) zakończyć ten niezwykle udany dzień.....
....to be cont.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz