Kiddo

Kiddo
w drodze....

piątek, 26 maja 2017

Parc animalier de Sainte-Croix - dzien pierwszy.

Planuję w Sierpniu krótki wypad do północnych Włoszech. Trzeba będzie jednak przejechać przez Alpy a tam jest dość wysoko. Taki Timmelsjoch na przykład to prawie 2500 metrów. Powstał więc problem jak moja gażnikowa kózka sobie poradzi. Zapodałem temat na Forum, jak się okazało nie byłem jedyny który ma takie obawy, i jak to zwykle w takich przypadkach bywa odpowiedzi były różne. Wypatrzyłem jeszcze coś takiego jak Otztaler Gletscherstrasse a tam można wjechać na 2900 metrów. To byłby super test dla mojej Kiddo więc po co czekać do Sierpnia. Zarezerwowałem sobie super hotel w Imst gdzie miałem zamiar założyć bazę wypadową i z niecierpliwością czekałem na moje wolne trzy dni. Plan był dobry ale pogoda nie bardzo. Timmelsjoch jeszcze zamnkięty, na 2000 metrów leży snieg, do tego deszcz i burze. No w burzy to na 2900 pchał się nie będę...Trzeba było niestety hotel odmówić. Mam jednak trzy dni wolne i szkoda siedzieć w domu. Problem ma jednak proste rozwiązanie. Colmar, Francja.
Colmar znam jednak już na pamięć, podobnie jak okoliczne wioski i górki, zwane Wogezami. Trzeba więc coś wymyśleć na dokładkę. Dawno już chciałem odwiedzić park dla zwierząt Sainte - Croix a jakoś nigdy nie było mi po drodze. To jakieś 130 kilometrów na północny - zachód od Colmar, krótko przed Nancy, a tamtędy  raczej nigdy nie jeżdżę. Plan jest, można się zbierać w drogę. Dzień wcześniej zrywam się wcześniej z pracy tak więc mogę ściągnąć motor z garażu i spakować się aby nie tracić czasu następnego dnia. Do Colmar to jadąc przez Schwarzwald jakieś 250 kilometrów więc nie ma pośpiechu. Na luzaku śniadanie, kawka jedna i druga i już koło 10 jestem w drodze. Po drodze muszę się zatrzymać i zarzucić mój heavy duty polarek bo w Czarnym Lesie chłodno dosyć...ale po drugiej stronie jest już bezchmurne niebo i lato na całego. Przeskakuję przez Ren i już Francja. Na początek trzeba się przebić przez kilka wiosek, które mają wszystkie w nazwie : Heim i wszystkie wyglądają tak samo.


Poza tym, że wszędzie napisy w języku wina i sera to właściwie wygląda tu jak po mojej stronie. Jednak już po kilku kilometrach nie ma wątpliwości. To już Francja. Chateau du Haut - Koenigsburg, który będę miał okazję zwiedzać ponownie w Sierpniu ( w towarzystwie - ale o tym w Sierpniu )



i Ribeauville od której zaczynam moją trzydniową przygodę. Oczywiście jak przystało na Alzację, nie może zabraknąć fikuśnych okiennych dekoracji.






no i jak to we Francji, w każdej mieścinie jest jakiś zamek albo przynajmniej jego ruiny.




No i oczywiście na każdym kroku jakieś łakocie. Ja jednak czekam na steka w mojej Jupiler Cafe...




W drodze do Colmar wypada jeszcze zahaczyć o Riquewihr.










i znowu łakocie ale ja mam silną wolę...


Docieram do zaprzyjaznionego Ibis Bugdet w którym goszczę już chyba po raz szósty czy siódmy. Ibis Budget to taka luksusowa wersja F1. Luksusowa bo prysznic i toaleta są w pokoju a w F1 na korytarzu. Oba są doskonałe na przenocowanie ale F1 jest zazwyczaj na peryferiach a mój Ibis w centrum.


Zatrzymuję się przed hotelem a tu trzech kolesi na Lambrettach na brytyjskich blachach podjeżdża. Nie chcecie mi chyba powiedzieć, że przyjechaliście na tym do Colmar z Anglii ? No nie...mamy vana. Eh, cheaters...Trochę się ogarniam i ruszam do mojej Jupiler Cafe gdzie zaczynam oczywiście od


które zaraz poprawiam następnym, tym razem jednak w towarzystwie steku w sosie pieprzowym. Jak zwykle znakomity.


Obok mnie przy stoliku, siedzą cztery kury i dziobią. Kelnerka z cztery razy orzeszki donosiła...


Po takiej uczcie jeszcze deser


i mogę ruszać sprawdzić co się zmieniło od Grudnia kiedy byłem w Colmar na Jarmarku Świątecznym. Karuzela nieczynna...Nici z obligatoryjnego motywu. No nic są inne.



Na moście w Małej Wenecji dwie dziewczyny urządziły sobie sesję zdjęciową. Trochę miały problem bo co kto przechodził to chciał sobie z nimi zrobić zdjęcie...


Ruszam jeszcze na wieczorny spacer po Colmar, pstrykając od czasu do czasu to i owo.









Tak się kończy pierwszy dzień mojej wycieczki. Dobrze być znowu we Francji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz