Kiddo

Kiddo
w drodze....

sobota, 23 marca 2019

Ładne lato mamy tej wiosny...

Wczorajsza wyprawa do Allgau była co prawda bardzo udana ale ledwo liznąłem tego ciekawego regionu. Trochę to jednak daleko...Dzisiaj więc nie będzie żadnych eksperymentów związanych z poznawaniem kraju przed udaniem się na emigrację. Stare i sprawdzone. Francja. No a jak Francja to Leffe. No i już jest plan. Dzisiaj nie ma obijania się. Słuchania muzyki, zastanawiania się nad stanem świata...Szybka kawa jeszcze szybsze śniadanie i w drogę. Na początek odwiedzam Zavelstein. Znane jest z tego, że o tej porze roku kwitnie tu "Crocus neglectus" czyli dziki krokus. Właściwie jego miejscem jest basen Morza Śródziemnego ale jakimś cudem dotarł i do Czarnego Lasu. Pogoda jest naprawdę wspaniała no a że to Sobota spacerowiczów nie brakuje chociaż to jeszcze młoda godzina. 




Krokusów aż tyle nie ma...Jeżeli ktoś się spodziewał dywanu z kwiatów będzie rozczarowany...



Z daleka słyszę jak Leffe mnie nawołuje...Trzeba ruszać w drogę. Dzień jest naprawdę wspaniały i gdyby nie szare patyki można by pomyśleć, że to już lato.


Docieram nad lokalną Mississippi czyli Ren. Oczywiście nie mogę sobie odmówić obligatoryjnych pstryków.


Most na Renie. Po drugiej stronie już Francja.


No a skoro już tu jestem... Ligne Maginot i Kazamata Esch. Pisałem o niej w zeszłym roku więc nie ma co się powtarzać.



M4 Sherman.


Trzeba też koniecznie odwiedzić Hoffen. Wspaniałe domy z muru pruskiego zwanego u nas bieda-mur. Drewniane bale są ułożone jak cyfry rzymskie aby łatwo było rozebrać i postawić w innym miejscu na nowo.


Wiosna, wiosna.



Oczywiście, jak zwykle, nowe znajomości, nowe przyjaznie.







W Niemczech gdybym komuś tak dom fotografował zaraz by policję wezwali...a tu pani powiedziała : bonjour.







Całą ta okolica była centrum garncarstwa. Do dzisiaj jeszcze kilka warsztatów pozostało.



Docieram do zaprzyjaznionego Leclerc'a. Pakuję cały kufer puszkami Leffe i można ruszać w drogę powrotną. Ta prowadzi przez Schwarzwald. Oj już wiem, że będę za nim tęsknił...Z Gdańska można co prawda na Kaszuby ale to jakby nie to samo...


Swoją drogą ciekawe jaka jest dzisiaj w Gdańsku pogoda ? Może jednak jeszcze raz przemyśleć kwestię emigracji ? Z góry już wiem, że będę się wściekał przyszłej wiosny, trzęsąc się z zimna nad Bałtykiem widząc, że w Badenii jest dwadzieścia stopni...


Oczywiście nie mogę sobie odmówić wizyty nad Mummelsee. No a tu zima w pełni...




Wciągam w bufecie dwie wiedenki ( po naszemu : cienka parówka ) z bułeczką ( obsługa jak zwykle beznadziejna ), obowiązkowe pstryki



i trzeba się zbierać. Tutaj na wysokości trochę chłodnawo, do domu jeszcze ponad sto kilometrów no i dotrzeć chciałbym przed zachodem słońca... Po drodze jeszcze szybki pstryk. Altensteig.


Słońce już się chowa za górkami gdy docieram do domu. Wyjątkowo udana wycieczka i wspaniały dzień. No i pierwsze tysiąc kilometrów w 2019 roku zaliczone. Pozostaje tylko pytanie :czy naprawdę jestem gotowy porzucić Schwarzwald i Francję ? Pomijając już to, że tu jednak jest mimo wszystko cieplej niż nad Bałtykiem...Jeżeli pogoda się utrzyma to w przyszłym tygodniu Alzacja i Colmar. Będę się po drodze zastanawiał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz