Kiddo

Kiddo
w drodze....

sobota, 11 kwietnia 2015

z wizytą w Bayern

15 milionów lat temu meteor o średnicy 1,5 kilometra uderzył z prędkością 70.000 km/h w miejscu gdzie dziś leży miasto Noerdlingen. Wyzwolona energia odpowiadała 250.000 bomb atomowych jakie zrzucono nad Japonią a krater, który powstał ma średnicę 24 kilometrów. Ponieważ na mój ulubiony Schwarzwald trochę za wcześnie postanawiam  zbadać temat i wybrać się w przeciwną stronę niż zwykle. Bayern.

Budzę się przed siódmą a właściwie zostaję obudzony....trudno spać gdy pod oknem parkuje C5-Galaxy. Widok z kuchni :


i z piętra :


W sumie dziwne bo C-17 , który chociaż mniejszy,  robi o wiele więcej hałasu nigdy mnie nie budzi a jest tu co dwa, trzy dni.


Śniadanie, kawa, prysznic i w drogę. Przy okazji postanawiam zbadać kawałek trasy jaką będę jechał za miesiąc na ITT. Warto się pchać na przełaj czy jednak autostrada ?  No więc chyba jednak autostrada... wszędzie jakieś objazdy, roboty drogowe i korki. Zanim docieram do Noerdlingen, które jest odległe o 120 kilometrów, mijają trzy godziny. 
Główną atrakcją tego miasta są zachowane w całości mury miejskie z 1327 roku łącznie z bramami  
i wieżami. Oczywiście muszę wykonać mały spacer.



W mieście jest dużo odrestaurowanych budynków ze średniowiecza i renesansu.




 90 metrowa wieża kościoła Św.Jerzego - w mowie potocznej nazywana : Daniel wybudowanego w latach 1427 - 1505.

 -

Jeszcze tylko krótki spacer, kawa i można ruszać dalej. 


Następny przystanek to klasztor Benedektynów w Neresheim. Założony w 1905 roku funkcjonuje do dziś. Obecnie mieszka tu dziesięciu mnichów. Gĺłówną atrakcją jes kościół , którego budowę rozpoczęto 4 Czerwca 1750 a ukończono zimą dwadzieścia lat pózniej.


W środku można podziwiać wspaniałe freski wykonane przez Martina Knollera w latach 1770 - 1775. Zakaz fotografowania....nikogo jednak nie ma wiec nie będę nikomu przeszkadzał. Szybko pstrykam parę fotek bo wnętrze kościoła jest naprawdę piękne.




Zwiedzam jeszcze teren klasztoru. Tu można fotografować bez problemów.





Trzeba się zbierać. Rezygnuję z jazdy Bundesstrasse i wybieram drogi lokalne. Te są jednak w nie najlepszym stanie - po raz kolejny zastanawiam się skąd ten mit o super drogach w Niemczech ? Autostrady to może jeszcze chociaż we Francji są lepsze ale cała reszta to już różnie bywa. No i oczywiście znów jeden objazd za drugim. Jedzie się jednak o wiele przyjemniej. No i zawsze można na coś ciekawego trafić. Jak na przykład zamek Katzenstein.


Robię sobie krótką przerwę na kawę.


Nawet wiem kogo bym w takie dyby zapakował....


Pora powoli się zbierać. Do domu jeszcze kawał drogi. Chwilę się zastanawiam nad odwiedzeniem Ulm ale jakoś nie mam ochoty na większe miasto. I tak nic tam poza katedrą specjalnie ciekawego nie ma. No ale skoro już jestem w okolicy można zachaczyć o Blaubeuren i odwiedzić Syrenkę z Blautopf.



Jest piękne popołudnie więc robię sobie mały spacer dookoła jeziorka i po terenie klasztoru.



Trzeba się zbierać...jestem już dziewięć godzin w drodze a w domu jeszcze mam co robić. W sumie udany dzień. Może jeszcze kiedyś znów się wybiorę do Bayern chociaż raczej nie prędko no i  trzeba bedzie inną drogę wybrać.
Jutro znów do fabryki....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz