Kiddo

Kiddo
w drodze....

czwartek, 21 września 2017

Mieszane uczucia - część druga

Oczywiście zaczynam od kempingu. Camping de la Cite jest co prawda nie najgorszy ale 48 Euro za dwie noce ? Za te pieniądze u Pierra w Luberon cały tydzień bym siedział...Rozbijam obozowisko a że nie mam już ochoty na jazdę idę do miasta spacerkiem. Długim spacerkiem. To jakieś 25 minut. Po drodze mam okazję podziwiać Cite de Carcassonne


Potężna twierdza z długą i bogatą historią ale jak większość twierdz położona na wzgórzu. Mam dosyć spacerów więc postanawiam, że podjadę sobie jutro motorkiem a póki co kieruję się do położonej po drugiej stronie rzeki Aude nowszej części miasta.

Nie może oczywiście zabraknąć karuzeli.




Wracam jeszcze na chwilę na drugą stronę


i zwijam się na kemping. Tu zasiadam w restauracji a raczej w barze i oddaję się degustacji Cassoulet ( typowej potrawy dla tego regionu : biała fasola, kiełbasa, boczek, mięso z kaczki i jagnięcina a wszystko to w jednym garnku ) no i pastis. No i na zakończenie dnia oczywiście jeszcze obligatoryjna fotka.


Następnego dnia, zgodnie z postanowieniem udaję się na zwiedzanie Cite. Oczywiście ledwie przekroczyłem Porte Narbonnaise


jak zaczyna padać. Pstrykam kilka fotek teflonem.



Cite to taka pułapka na turystów, dziesiątki sklepów z wszelkiego rodzaju pamiątkami ( głównie miecze i zbroje, dla małych i dużych rycerzy ) no i restauracje, które niestety przy tej pogodzie świecą pustkami.




 Mocno rozczarowany wracam do mojej Kiddo. Pstrykając po drodze kolejną fotkę Cite


idę się pokręcić po nowszej części miasta. Docieram nad Canal du Midi. Trzeba by wypożyczyć łódkę i się nim przepłynąć bo kanał oferuje wspaniałe krajobrazy ale w samym Carcassonne raczej na kolana nie powala.


Popaduje, z przerwami, raz mocniej raz słabiej. Co za tym idzie mało zdjęć a i te co robię też mało ciekawe. Samo miasto też za wielkie nie jest więc w sumie po godzinie już wszystko wiem na ten temat.




Zniechęcony tym wszystkim postanawiam udać się do odległego od Carcassonne o jakieś dwadzieścia kilometrów Saissac aby obejrzeć tam ruiny katarskiego zamku. Z katarskich zamków w ogóle pozostały tylko ruiny a ich samych, na polecenie Rzymu, bezlitośnie wymordowano. Langwedocja w tym czasie była bardzo bogata i o wiele bardziej rozwinięta cywilizacyjnie niż Francja więc Filip August, król Francji skwapliwie wykorzystał pretekst jakim była walka z heretykami do jej zajęcia. Po śmierci króla Anglii Ryszarda Lwie Serce nikt już nie mógł się przeciwstawić ekspansji Francji na południe. Zresztą nie tylko Katarowie szli pod miecz a każdy kto się nawinął. W samym Beziers 20.000. Legat papieski Arnaud Amarlic donosił z dumą papieżowi : " Nasi ludzie nie oszczędzali nikogo, bez względu na rangę, wiek czy płeć. Prawie 20.000 wydano mieczowi ". ( Jemu też przypisuje się zdanie które wypowiedział gdy został zapytany przez krzyżowców jak mają odróżnić heretyków od znajdujących się w mieście wiernych : " Zabijcie wszystkich. Bóg rozpozna swoich." ) A potem jeszcze były podobne maskry w Carcassonne, Albi i innych miastach. 16 Marca 1244, po dziewięciomiesięcznym oblężeniu, padła ostatnia duża twierdza Katarów, zamek Montsegur. Ostatnim miejscem oporu był zamek Queribus, zajęty przez wojska króla francuskiego w 1255 roku.
Trochę przemarznięty docieram do Saissac.


Poza ruinami za wiele tu nie ma. Wracam więc do Carcassonne. Obok stacji benzynowej na której się zatrzymuję jest salon gdzie można nabyć coś takiego.


Bajka. Kiedyś takiego też sobie sprawię.
O dziwo, w międzyczasie poprawia się pogoda więc ponownie udaję się na zwiedzanie Cite.













Pora się zbierać na kemping. Trzeba by coś zjeść no a potem, przy pastis, obrać dalszy kierunek. Najchetniej Pireneje. Najchętniej...Pojadłem, popiłem no i zaczynam od sprawdzenia prognozy pogody. No więc tak : Pireneje mogę zapomnieć, leje. Perigord mogę zapomnieć, leje. La Rochelle to samo. Właściwie to wszędzie leje a ja mam już deszczu dosyć i znów zaczynam żałować, że się w ogóle na tę wycieczkę wybrałem. Jedynie Prowansja stawia jeszcze opór ciemnym chmurom. Wielkiego wyboru zatem nie mam. Luberon. Znowu ?

cdn.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz