Kiddo

Kiddo
w drodze....

niedziela, 27 maja 2018

Dwa Bunkry

Przez ostatnie kilka dni było dosyć ponuro, jak nie deszcz to burze. No a jak burze to oczywiście opóznienia w ruchu lotniczym. I odwołane loty. Dobrą stroną mojej nowej pracy jest to, że w przeciwieństwie do poprzedniej nie mam teraz w takich przypadkach urwania głowy tylko siedzę sobie w kantynie, popijając kawę i popalając papierosy, czekając aż się sytuacja pogodowa uspokoi.
Na Wochenende za to zapowiadają trzydziestostopniowe upały no a że tak miło się składa, że mam wolne trzeba to wykorzystać. Plan jest w sumie prosty, kontynuacja eksploracji Linii Maginota w połączeniu z zakupami Nektaru czyli Napoju Bogów czyli Leffe Ruby. Mój Master of Puppets czyli główny koordynator zwalnia mnie w Piątek godzinę wczesniej do domu więć mam jeszcze czas na sprowadzenie Kiddo z garażu i następnego dnia już o ósmej, po śniadaniu i dwóch kawach, jestem w drodze. Dzień zapowiada się rzeczywiście obiecująco.




 Bez wiekszych przygód przeskakuję przez Schwarzwald i Ren gdzie przekraczam granicę i już po chwili jestem w Hatten. Tu znajduję się pierwszy punkt dzisiejszego programu. Musee de l'Abri.
Miała być Linia Maginota a tu T34/85...Karteczka wyjaśnia, że wielu mieszkańców Alzacji zostało siłą zaciągnięte do Wehrmachtu. Walczyli na Wschodnim Froncie gdzie T34 dały im się we znaki.


Mają tutaj sporo, jak na takie małe muzeum, wszelakiego szmelcu sa też jednak i konkrety jak ten M 3


albo Willy's MB


Tak wyglądała alzacka kuchnia w czasie wojny


a tak wojskowa


Ten bunkier, leżący około kilometra za Linią Maginota, służył jako koszary.


W środku wszystko odnowione, sporo zdjęć i makiet


 objaśniających architekturę umocnień Linii Maginota




Na zakończenie rarytas : Panhard EBR. Widziałem takiego ostatnio cztery lata temu podczas wizyty w Musee des Blindes w Saumur.


Jakie wrażenia ? Muzeum jest małe ale dobrze prowadzone, dużo informacji na temat Linii Maginota i walk wokół Hatten.Warte odwiedzin zwłaszcza w połączeniu z oddalonym o kilka kilometrów Fortem Schoenburg, który jest drugim punktem mojego dzisiejszego programu.


Niestety, kasę otwierają dopiero 14 a ja dotarłem do Ouvrage Schoenburg o 12.30. Bunkier nie wygląda nadzwyczajnie, upał jest niemożliwy...co tu robić ? Nie bardzo chce mnie się czekać tyle czasu...



Główne wejście do Fortu Schoenburg.


Postanawiam, w tak zwanym międzyczasie, pozwiedzać Hatten i Hunspach, które zachowały tradycyjną alzacką architekturę.



Jakoś dotrwałem do czternastej i można rozpocząć zwiedzanie. Najpierw schodami 30 metrów w dół. A na dole korytarze, korytarze i jeszcze więcej korytarzy. Docieram do zakrętu ciesząc się, że to już koniec a tu następne kilkaset metró do przejścia.




Cały kompleks rozciąga się tu na ponad 1500 metrach, stacjonowało tu do 650 żołnierzy. Jest szpital, elektrownia, kuchnia słowem wszystko co potrzebne. W Czerwcu 1940 toczyły się tu ciężkie walki kiedy wojska niemieckie próbowały przełamać opór Francuzów. Fort był wielokrotnie bombardowany z powietrza w tym przez Heinkle 111zrzucające 1 tonowe bomby i ostrzeliwany przez artylerię w tym 420mm działa. Nie wyrządziło to jednak większych szkód. Nic czego by się nie dało naprawić w ciągu nocy i Francuzi odparli wszystkie ataki. Komentant Albert Reynier poddał fort dopiero kilka dni po podpisaniu zawieszenia broni na pisemny rozkaz naczelnego dowództwa.
Po wojnie, fort zniszczony przez wycofujących się Niemców, został odbudowany i włączony do linni obrony przed sowieckimi czołgami. Na poczatku lat siedemdziesiątych wojsko straciło zainteresowanie stałymi umocnieniami. Od lat osiemdziesiątych opekę na fortem sprawuje Alzackie Stowarzyszenie Przyjaciół Linii Maginota.


Pomieszczenia mieszkalne


Generatory prądu w elektrowni. Miła pani włączyła jeden...Straszny hałas. Do tego wentylacja...


Idę na stanowiska bojowe...Znów korytarze.



Czas zaprogramowany na zwiedzanie to około dwóch godzin. Ja to obleciałem bardzo szybkim krokiem w godzinę piętnaście. To jednak 30 metrów pod ziemią i temperatura wynosi 12 stopni co zachęca do energicznego marszu. Tak naprawdę trzeba by przeznaczyć na zwiedzanie od dwóch do trzech godzin.



Zagubiony turysta ?


Są też stanowiska karabinów maszynowych na wypadek gdyby komuś się udało dostać do środka

 
Jest to największy tego typu obiekt dostępny do zwiedzania w Alzacji. Nie ma przewodników, są tylko dwie dziewczyny które służą dodatkowymi informacjami. Jedna w elektrowni druga w wieży strzelniczej. Można się szwendać po całym kompleksie bez celu albo podąrzać za strzałkami. Dużo zdjęć, odnowionych pomieszczeń słowem jest co oglądąć. NIe spodziewałem się, ze fort jest tak wielki ale miła pani twierdzi, że to obiekt średniej wielkości. Większy jest w Bitche. Tam stacjonowało 1200 żołnierzy czyli dwa razy tyle co w Fort Schoenburg. Ja jednak, póki co, mam dosyć Linii Maginota. Wracam do domu zatrzymując się po drodze w Leclercu gdzie zapełniam top case puszkami Leffe Ruby. Trzeba się spakować na ITT 2018. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz