Kiddo

Kiddo
w drodze....

czwartek, 10 lipca 2014

Ostatnia prosta


Z żalem opuszczam Francję chociaż za Strasbourgiem raczej tęsknił nie będę...Wkrótce znajomy widok :





tam właśnie jadę...Zagłębiam się w Schwarzwald i pnąc się w górę i pokonując coraz bardziej krętą drogę dochodzę do wniosku , że pora na małe podsumowanie wycieczki. Po pierwsze stwierdzam ze zdziwieniem, że po pięciu dniach mojej podróży miałem wrażenie , że jestem w drodze od miesiąca a teraz po prawie trzech tygodniach wszystko wydaje się krótkim snem... Przez ponad dwa tygodnie pokonałem prawie 4000 kilometrów. Zobaczyłem mniej więcej wszystko co chciałem zobaczyć. Można by było więcej ale niestety pogoda nie dopisała. Trudno nie można mieć wszystkiego. Kempingi i spanie pod namiotem okazało się przyjemniejsze niż się spodziewałem. Niestety, znów pogoda....Bretania jest bardzo ciekawa i ma wspaniałe krajobrazy i architekturę więc jeszcze się zobaczymy. Podobnie z La Rochelle. Znakomicie się po Francji jezdzi. Oczywiście wokół dużch miast jest kocioł ale poza tym miałem doskonałe drogi o minimalnym natężeniu ruchu. Francuzi są bardzo wyluzowani i nie gonią. Nikt z bocznej nie wyjeżdza przed nosem bo mu się spieszy nikt nie trąbi nikt nie pogania ( nie dotyczy Alzacji ) a muszę przyznać, że  kilka cyrkowych numerów po drodze wykonałem gdy bardziej się koncentrowałem na tym gdzie jechać niż na tym co się na drodze dzieje. Dobrze mi się we Francji żyło :



zawarłem też wiele nowych interesujących znajomości :









Niepotrzebnie wlokłem ze sobą litr oleju,którym Kiddo zupełnie nie była zainteresowana natomiast posłuchałem sie kolegi i wbrew przeczuciu nie kupiłem przed wyjazdem pajacyka . Nastepnym razem jak bedę czuł , że muszę zabrać ze sobą pralkę to zabiorę pralkę . No i po raz kolejny doszedłem do wniosku , że ani Indian - za 25000 Euro plus - ani Harley z przyczepką czy bez. Być może Transalp nie jest taki kult, ma swoje wady jak to, że nie hamuje tylko zwalnia za to przewózł mnie 4K kilometrów po polnych drogach i pseudo autostradach w słońcu i w deszczu bez najmniejszych problemów;
Panie i Panowie, The Best Bike Ever Made  : moja  '91 Honda Transalp " Kiddo"



Jeszcze tylko ostani postój przy "budce"


i  parę minut pózniej już widzę samoloty podchodzące do lądowania co nieomylnie oznacza , że jestem w domu. A o "budce" będzie w następnym odcinku przygód Kiddo o ile jeszcze będą jakiekolwiek przygody bo póki co nie zanosi się na to aby przestało padać tego lata....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz