Jak na przykład :
Nawet już nie pamiętam gdzie to było...Docieram w końcu do Aigueze a właściwie do położonego na drugim brzegu Ardeche St.Martin d'Ardeche. Jak zwykle rozbijam obozowisko na Camping Municipal. Tu na szczęście można pójść coś zjeść na piechotę. Przy okazji kilka pstryków.
Tak jak w Quingey Loue mają opanowaną kaczuchy, tutaj Ardeche rządzą żaby co oczywiście słychać i to całkiem wyrażnie. Oprócz tego nic w St.Martin d'Ardeche specjalnie godnego uwagi nie ma.
Następny dzień zaczynam od wizyty w położonym naprzeciwko Aigueze.
No a potem to już przez Gorges de l'Ardeche
do Pont d'Arc
W sumie mam ze sobą kąpielówki i wielką ochotę wskoczyć do wody ale jak pomyślę o ściąganiu tych wszystkich motocyklowych klamotów a co gorsza potem ich ponownego zakładania to już mi się odechcewa...Woda i tak pewno zimna była..
Przez Le Vans
docieram do Le Pont de Montvert
Dzień był pełen wrażeń, do celu mojej podróży czyli Florac zostało niewiele ponad 20 kilometrów więc pora na małą przerwę. Oczywiście obowiązkowa kawa i Menthe a l'eau.
Nabrawszy nowych sił ruszam pokonać ostatni odcinek. Nadal w pieknych okolicznościach przyrody
w końcu docieram do celu mojej tegorocznej wyprawy. Florac i Cevennes. Kemping, który sobie upatrzyłem okazuje się jednak położony zbyt daleko od miasta. Robię więc tylko szybką fotkę rezydującym tu osiołkom
i ruszam szukać czegoś bliżej centrum. Przy Le Pont Neuf znajduję to czego szukam. Kemping Velay. Rezerwuję od razu cztery noce, rozbijam namiot, prysznic i idę zobaczyć co się tutaj od roku zmieniło.
...to be cont.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz